Straty są ogromne. Trzeba zerwać i wymienić parkiety, poprawić tynki, pomalować ściany. Ucierpiała też instalacja elektryczna. Burmistrz wyznaczył nagrodę za pomoc w schwytaniu sprawców.
- To był koszmar! - mówi Anna Włodarczyk, dyrektorka Gimnazjum. - W skrzydle budynku, gdzie jest większość klas, trzeba będzie zerwać i wymienić parkiety, poprawić tynki, pomalować ściany. Ucierpiała też instalacja elektryczna. Musieliśmy ją odłączyć. Z kloszów lamp wylewaliśmy wodę, która jeszcze teraz ścieka po żarówkach.
Dyrekcja postanowiła, że uczniowie nie wrócą do szkoły po feriach. Lekcji ma nie być przez trzy dni. W tym czasie będą szacowane szkody.
Już w sobotę udało się uruchomić zalaną wodą kotłownię. Dzięki temu w mokrych pomieszczeniach znowu grzeją kaloryfery. Kierownictwo obu szkół stara się o sprowadzenie dmuchaw do wentylacji klas.
Potop w szkole zauważył właściciel sklepiku, który przywiózł towar. Natychmiast powiadomił dyrektorkę. Przyjechała policja oraz pracownicy Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Ci ostatni przywieźli japońską pompę wodną, działającą jak odkurzacz. Aby zebrać wodę, pompa pracowała przez niemal pięć godzin.
W zalanym wodą skrzydle budynku nawet zewnętrzne ściany przesiąkły na wylot. Jeśli temperatura powietrza spadnie poniżej zera, mogą odpaść tynki. Na stropach już pojawiły się wybrzuszenia. Do tej pory w rejowieckich szkołach dzieci uczyły się na dwie zmiany. Po usunięciu szkód potrzebna będzie nauka na trzy zmiany.
- Jeśli sprawcy tego wandalizmu liczyli na przedłużenie ferii, to się zawiodą - mówi Anna Włodarczyk. - Utracone lekcje trzeba będzie odpracować, choćby w soboty. Jeśli sprawcami są nasi uczniowie, to relegujemy ich ze szkoły.
Stanisław Bodys, burmistrz Rejowca Fabrycznego, obiecuje nagrodę pieniężną za pomoc w ujęciu wandali. Dziennik dowiedział się, że nagrodą będzie 5 tys. zł.