Mirosław Taras, prezes LPEC i były szef "Bogdanki” został strategicznym doradcą australijskiej spółki, która chce budować nową kopalnię. Z posady w Lubelskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej rezygnować nie zamierza.
Były prezes kopalni został doradcą PD Co, spółki zależnej australijskiego koncernu Prairie Downs Metals Limited. Spółka ma zezwolenia na poszukiwanie węgla w rejonie miejscowości: Kulik, Syczyn, Kopinia i Cyców. To łącznie 182 km kw., tuż obok kopalni w Bogdance. Zasoby szacowane są na 1,6 miliarda ton.
Taras ma pomóc Australijczykom zarówno w odwiertach poszukiwawczych, dokumentowaniu złoża, jak i skompletowaniu dokumentów niezbędnych do uzyskania koncesji wydobywczej.
– Lubelskie złoża zawierają miliardy ton węgla, którego wydobycie może stać się dochodowe, zapewniać bezpieczeństwo energetyczne Polski oraz przyciągnąć do regionu inwestycje i miejsca pracy – stwierdza w australijskim, oficjalnym komunikacie Mirosław Taras.
– Decyzję pana Tarasa o przystąpieniu do naszego zespołu postrzegamy jako poparcie dla jakości, skali i potencjału naszego lubelskiego projektu węglowego – pisze Ben Stoikovich, prezes PDML.
Były szef Bogdanki przeszedł w niej wszystkie szczeble, zaczynał od wydobycia, pod ziemią przepracował 17 lat, w 2008 r. został prezesem kopalni. Został odwołany we wrześniu ub. roku. Wtedy w rozmowie z "Parkietem” powiedział, że w jego opinii został odwołany, ponieważ nie przystał na korupcyjną propozycję oraz na propozycje ustawiania przetargów. Od kwietnia b.r. kieruje Lubelskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej, spółce stanowiącej własność miasta.
Stanowisko w LPEC dostał bez konkursu kilka dni po tym, jak prezydent Lublina Krzysztof Żuk zmienił zasady wyłaniania szefów spółek komunalnych. Prezydent zdecydował, że konkursy nie będą już obowiązkowe, jeśli pojawi się kandydat z doświadczeniem w zarządzaniu spółką giełdową. Tak w LPEC pojawił się Taras, który takie doświadczenie ma.
Taras nie rezygnuje z kierowania przedsiębiorstwem. – Dopóki nie rozpocznie się budowa kopalni, z pewnością będę sobie radził z kierowaniem LPEC-em i strategicznym doradztwem dla Prairie Downs. Potem zobaczymy – mówi Taras w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim”.
Ponadto miasto ma wobec niego ściśle sprecyzowane oczekiwania: 1 stycznia LPEC przekształci się ze spółki z o. o. w spółkę akcyjną i ma szykować się do uruchomienia produkcji ciepła. Teraz LPEC jest jedynie pośrednikiem: kupuje energię w dwóch elektrociepłowniach i sprzedaje ją dalej, a uruchomienie produkcji – według zapewnień miasta – ma umożliwić obniżenie cen.