![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2022/2022-10/dbf80f4e357c8e953d3a3e54fed79bfc_org_830.jpg)
Zaledwie kilkunastu przedstawicieli rad dzielnic przyszło na spotkanie z firmą, która planuje w Lublinie zbudować spalarnię odpadów komunalnych. Ci, którzy przyszli, mieli zastrzeżenia do planów spółki Centrum Nowoczesnych Technologii.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Spółka CNT stara się przekonywać mieszkańców Lublina do tego, że elektrociepłownia opalana odpadami, którą planuje w rejonie ul. Mełgiewskiej, Grygowej i Tyszowieckiej, nie będzie uciążliwa dla miasta. Firma kontrolowana przez miliardera Zbigniewa Jakubasa organizowała już dyżury swoich ekspertów w namiotach ustawionych w kilku punktach miasta, a w zeszłym tygodniu zorganizowała również spotkanie dla członków rad dzielnic. Przyszło na nie tylko kilkanaście osób.
– Ta instalacja nie jest potrzebna Lublinowi do szczęścia – twierdziła Krystyna Brodowska, przewodnicząca Rady Dzielnicy Felin, której zdaniem spalarnia powinna powstać poza miastem. – Inwestor może kupić za grosze nieużytki, otoczyć lasami i tam budować taką instalację, a nie truć ludzi.
– Lokalizacja przy ul. Tyszowieckiej nie została wybrana przypadkowo. Tam są gotowe przyłącza – tłumaczył ekspert spółki CNT.
Firma zapewnia również, że proces spalania odpadów jest obwarowany surowymi przepisami, pomiary emisji zanieczyszczeń będą prowadzone na bieżąco i będą obejmować 13 parametrów, czyli więcej niż w przypadku instalacji opalanych węglem lub biomasą.
– Czy macie państwo wyliczenia, które by nam w sposób jasny pokazywały, o ile by mniej płacił przysłowiowy Kowalski dzięki tej inwestycji? – dopytywał Michał Makowski, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Stare Miasto.
Firma wyjaśniła, że cena ciepła zależy od wielu czynników i jest ostatecznie zatwierdzana przez Urząd Regulacji Energetyki. – Nie ma obaw, że ta cena będzie wyższa niż obecna. Na pewno będzie niższa niż przed problemami z paliwem – mówił przedstawiciel CNT.
– Proszę mnie przekonać, że bezpieczeństwo energetyczne, szczególnie w zakresie dostawy energii cieplnej jest w Lublinie zagrożone – mówił Józef Nowomiński, przewodniczący Rady Dzielnicy Tatary.
W odpowiedzi usłyszał, że węgla i biomasy zaczyna brakować na rynku, cena biomasy przekroczyła cenę węgla, a nie da się wykluczyć problemów z dostępnością tych paliw.
– Jaką korzyść będą mieli mieszkańcy dzielnicy Hajdów-Zadębie? – pytał Jacek Skiba, przewodniczący zarządu tej dzielnicy. Zwracał uwagę na to, że Hajdów-Zadębie, gdzie miałaby powstać spalarnia, nie ma podłączenia do miejskiej sieci ciepłowniczej.
Spółka tłumaczyła za to, że ze względu na bliskość istniejącej sieci możliwe jest jej doprowadzenie do domów w tej dzielnicy. Jednak zdaniem Skiby nie należy się tego spodziewać ze względu na małe zagęszczenie zabudowy.
Inwestor zapowiada kolejne spotkania z mieszkańcami, organizuje również bezpłatne wyjazdy do podobnej spalarni działającej w Krakowie. Wyjazdy zaplanowano na 14 i 21 października, chętni mogą się zapisywać przez stronę internetową lublinodzyskujeenergie.pl.
Jakie są plany
W instalacji spalanych miałoby być miesięcznie od 8 do 12 tys. ton paliwa z odpadów. Rocznie lubelski zakład miałby wytwarzać 45 MW energii cieplnej i 16 MW energii elektrycznej. Według spółki CNT spodziewana moc cieplna byłaby wystarczająca do zapewnienia ciepłej wody całemu miastu w okresie letnim. Obok miałaby powstać stacja ładowania pojazdów elektrycznych i autobusów oraz stacja tankowania wodorem. Firma stara się obecnie o decyzję środowiskową dla swojej inwestycji.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)