Spopielarnia zwłok ma powstać obok dawnego obozu koncentracyjnego, gdzie życie straciło 80 tys. więźniów. Ratusz twierdzi, że nie może zablokować inwestycji
W latach 1941–44 zginęło tu 80 tys. więźniów. Umierali w komorach gazowych, podczas masowych rozstrzeliwań i z powodu fatalnych warunków. Żeby zatrzeć ślady, Niemcy palili zwłoki w dwóch krematoriach wyposażonych w dziewięć pieców.
– Uważamy, że krematoria są symbolami eksterminacji, głównie więźniów niemieckich obozów. Dlatego pomysł, by takie urządzenie stanęło w pobliżu jednego z największych tego typu obozów, budzi poważne obiekcje – uważa Agnieszka Kowalczyk, rzecznik Państwowego Muzeum na Majdanku.
– Taka inwestycja winna powstać w innej części Lublina – stwierdza Stanisława Rebizant, wiceprezes Towarzystwa Opieki nad Majdankiem, która prosi prezydenta miasta o to, by nie zezwalał na inwestycję. Ale w Ratuszu rozkładają ręce. – Nie mamy żadnych argumentów prawnych, by wydać decyzję odmowną – przyznaje Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Miasto już próbowało zablokować budowę spopielarni. Wniosek o ustalenie warunków zabudowy Styks złożył w lutym 2008 r. Cztery miesiące później dostał odmowę. Odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które kazało Ratuszowi ponownie zbadać sprawę. Magistrat wystąpił do ministra kultury o ustalenie strefy ochronnej wokół miejsca zagłady i zawiesił postępowanie w sprawie Styksu do czasu uzyskania odpowiedzi z ministerstwa.
Rozporządzenie ukazało się rok temu. Okazało się, że spopielarnia będzie leżeć poza strefą ochronną. W styczniu na wniosek Styksu urzędnicy wznowili zawieszoną procedurę. Do postępowania jako strona przystąpił minister kultury. Przedwczoraj z jego resortu dotarło do Ratusza pismo z prośbą o przesłanie projektu decyzji wraz ze wszystkimi załącznikami.
– W tej chwili tylko minister lub SKO mogą zablokować tę budowę – mówi nieoficjalnie jeden z urzędników Ratusza.
Wczoraj w siedzibie firmy Styks poinformowano nas, że nikogo z kierownictwa nie ma. Do chwili zamknięcia tego wydania DW nie dostaliśmy też odpowiedzi na naszą e-mailową prośbę o komentarz.