– Mój syn boi się krwi. Nawet kury nie mógł zabić – przekonywała w piątek sąd matka Vitalija N. Młody Ukrainiec odpowiada za brutalny napad na taksówkarza. Próbował poderżnąć kierowcy gardło.
Do napaści doszło w połowie lipca ubiegłego roku, na lubelskim Sławinku. – Była niedziela. Siedzieliśmy przy śniadaniu i usłyszałam w radiu, że jakiś nieletni poderżnął gardło taksówkarzowi – wspominała w sądzie matka oskarżonego. – Powiedziałam wtedy snowi, że jest niebezpiecznie. Zastanawiałam się, co jest w głowie tego dziecka. Vitalij powiedział tylko „mamo wiesz, że nie chodzę sam” i poszedł spać. Kobieta nie wiedziała, że poprzedniej nocy to jej syn razem z 14-letnim kolegą napadł na kierowcę taksówki.
– Wypaliliśmy papierosa i nagle mnie zaatakował. Poczułem, jak krew spływa mi po szyi – wspominał podczas pierwszej rozprawy napadnięty kierowca, 34-letni Grzegorz Kowal.
Vitalij N. przyznał się później do usiłowania zabójstwa. W sądzie przepraszał i zapewniał, że żałuje tego, co zrobił. 26-latek przyjechał do Polski w poszukiwaniu pracy. Zamieszkał w Lublinie z matką i jej mężem. Pracował w stolarni niedaleko Kraśnika. W pracy poznał Kamila P. Mężczyzna ten mieszkał razem ze swoją konkubiną oraz jej synem, 14-letnim Kacprem. Tuż przed napadem na kierowcę, wszyscy imprezowali w mieszkaniu kobiety w centrum Lublina.
– Kacper powiedział mi, że chce zabić taksówkarza dla pieniędzy – tłumaczył później śledczym Vitalij N.
Później razem z nastolatkiem wsiadł do zamówionej przez matkę chłopca taksówki. Za kierownicą BMW siedział znajomy kobiety. Pojechali na Sławinek. Przy ul. Lawendowej Kacper kazał kierowcy się zatrzymać. Wyszedł mówiąc, że niedługo wróci. W międzyczasie miał po kryjomu dać Ukraińcowi kuchenny nóż, zawinięty w skarpetę. Vitalij N. został w aucie sam z kierowcą. Po chwili Kacper zadzwonił do taksówkarza i poprosił o rozmowę z Witalijem.
– Powiedział mi, „musisz go zabić, bo będzie lipa” – zeznał później Ukrainiec.
Chwilę później zaatakował kierowcę. Mężczyźnie udało się wydostać z samochodu. Taksówkarz zatrzymał przejeżdżające auto. Jego kierowca wezwał pomoc. W międzyczasie Vitalij i Kacper ukradli z taksówki 200 zł, tablet i nawigację.
Grzegorz Kowal trafił do szpitala. Miał poderżnięte gardło i szereg innych ran. Napastnicy wrócili do domów. – W niedzielę przyszło do nas trzech mężczyzn. Jeden pokazał policyjną legitymację, więc ich wpuściłem. Skuli go wyprowadzili – wspominał w piątek w sądzie ojczym 26-latka.
Kacper U. za usiłowanie zabójstwa trafił do zakładu poprawczego w Białymstoku. Witalijowi N. grozi do 25 lat więzienia lub dożywocie. Sprawa wróci na wokandę na początku maja.