Wczoraj pracownicy wydziału dochodzeniowo-śledczego KWP w Lublinie zostali ponownie poddani badaniom na wariografie. Poprzednie miały miejsce zaledwie przed miesiącem. A sprawca kradzieży pieniędzy z sejfu wydziału wciąż jest
na wolności.
z elementów postępowania wyjaśniającego prowadzonego przez lubelską policję w głośnej kradzieży 7 tys. zł i 8 tys. dolarów z szafy wydziału. Tydzień temu nadzór nad postępowaniem objęła Komenda Główna Policji
w Warszawie.
- W interesie nas wszystkich jest jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy
- mówią anonimowo pracownicy wydziału.
- Nie mamy nic przeciwko poddaniu się badaniom na wariografie. Nie może to się jednak odbywać
w atmosferze zastraszania
i wzajemnych pretensji. Nikt
z kierownictwa nie pokusił się o szczerą rozmowę z nami
i wyjaśnienie spornych kwestii. Odbywa się to
na rozkaz. I o to mamy pretensje. Wyniki badania wariografem nie mogą być użyte przeciwko policjantom
w sprawie karnej. Mimo to są przeprowadzane ponownie.
- Już raz przeżyłem ten koszmar - mówi jeden
z policjantów. - Wczoraj dowiedziałem się, że będę musiał jeszcze raz przez to przejść. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do badań został użyty wariograf pożyczony od Straży Granicznej. Jej funkcjonariusze mieli pomagać w przeprowadzeniu "testu na prawdomówność”. (kris)