Jak w każdą czwartą sobotę miesiąca, o godz. 13 na placu Litewskim zaroiło się od rowerzystów. Niektórzy jednak przyszli na piechotę. - Rower mi ukradli - skarżył się Daniel. - I to wczoraj wieczorem, akurat przed "Masą”.
Wszyscy narzekali więc nie tylko na brak ścieżek rowerowych (ich budowa to główny cel "Masy”), ale i na złodziei rowerów.
Uwagę zwracała trójka młodych ludzi w pomarańczowych kamizelkach ozdobionych napisami "Bądź człowiekiem - wybierz rower”. Do swoich pojazdów mieli przymocowane pomarańczowe chorągwie, zdobione motywem znaków drogowych. - Wyruszyliśmy po północy z Warszawy i jechaliśmy 10 godzin - opowiadali Marcin, Dorota i Rafał. - Tu, w Lublinie, to kultura i spokój, wszyscy dla siebie tacy uprzejmi. U nas "Masa krytyczna” była w piątek, policja zablokowała most Siekierkowski, a później była zadyma.
- Ja uprawiam turystykę kwalifikowaną, ale córka bardzo chciała tu być - tłumaczył z kolei pan Andrzej. - I trzeba tu być. Może ktoś wreszcie zauważy, że rowerzyści też mają prawo do bezpieczeństwa na ulicach.
Niebawem do "Masy krytycznej” dołączył policyjny samochód drogówki, a następnie nieoznakowana furgonetka z uzbrojonymi policjantami w środku. A później kolejne furgonetki - oznakowane i okratowane. Pod policyjną eskortą dwustuosobowy peleton dotarł do Ratusza. Tu cykliści spotkali się ze Zbigniewem Wojciechowskim, wiceprzewodniczącym Rady Miasta, zapalonym rowerzystą.