Mieszkańcy Klementowic i Pożoga toną w błocie lub tracą czas i pieniądze na objazdy
Droga biegnie wąwozem, który w najgłębszych miejscach ma ponad dwa metry. Dlatego liczne próby zasypywania powstałych w niej uszkodzeń przypominają walkę z wiatrakami. Wystarczy jeden deszcz i z drogi robi się breja. Zrobionej roboty nie widać.
Mieszkańcy Klementowic, aby dostać się do Pożoga i dalej do Puław, zmuszeni są nadkładać 9 km drogi. - Przez te objazdy straciłam 2,5 tys. złotych na samych truskawkach - mówi Henryka Kołodziejczyk.
Uczniowie z Klementowic, by dojechać się do szkół w Puławach, a najpierw do przystanku komunikacji miejskiej w Pożogu, zakładają gumiaki i brną przez błota na jesieni czy zaspy śniegu w zimie. Drugą parę butów każdy z nich ma w plecaku, bo nieraz but się utopi. Zainteresowani budową drogi są też mieszkańcy Pożoga, którym poręczniej jest przez Klementowice dojechać do Kurowa, gdzie trzeba czasem coś załatwić, czy do Markuszowa na targ.
Rolnicy z Klementowic chcąc wyprowadzić kombajn, siewnik czy inny sprzęt na pole korzystają ze skrótu. Jeżdżą przez podwórze jednego z gospodarzy i po zagonach ziomków. - Tylko za pozwoleniem można wjechać na cudze ściernisko. Czasem trzeba czekać, aż właściciel zboże skosi. Raz tyle czekałem na przejazd, że deszcz zalał mi ziarno w kombajnie - skarży się Stanisław Bartuzi z Pożoga.
Droga jest w części własnością gminy Kurów (ok. 500 m), a w części Końskowoli. Dlatego decyzja o jej utwardzeniu należy do władz obu gmin.
Stanisław Wójcicki, wójt Kurowa przypomina, że trzy lata temu zamierzali wyrównać wyżłobioną drogę gruntową, ale wtedy jeden z właścicieli nie wpuścił geodetów na swoje pole. Wójt podkreśla też, że z roku na rok samorząd ma coraz mniej pieniędzy na inwestycje. Wylicza, że w samych Klementowicach jest do zrobienia 16 km dróg, a takich potrzebujących sołectw mamy jeszcze w kurowskiej gminie 15. - W ubiegłym roku udało nam się pozyskać środki pozabudżetowe i utwardziliśmy kilometr wspomnianej drogi - mówi. - Nie ma pieniędzy, aby zmodernizować pozostałe 500 m, gdyż m.in. zakłady futrzarskie, mleczarnia i rolnicy nie regulują terminowo podatków.
Czy w przyszłym roku droga będzie dokończona Stanisław Wójcicki nie chciał się wypowiadać. Zniszczoną po ostatnich ulewnych deszczach drogę ma poprawić równiarka. Ale to docelowo nie rozwiąże sprawy, dlatego zainteresowani utwardzeniem nawierzchni chcą w najbliższych dniach powołać komitet budowy drogi.
- W pierwszej kolejności budujemy drogi dojazdowe, dopiero potem tzw. łącznikowe - mówi Stanisław Gołębiowski, wójt Końskowoli. - Jeśli Kurów podprowadzi do granic naszej gminy szosę, wtedy rozpatrzymy jej przedłużenie.