Wprawdzie bez malowniczego mostku i pływających łabędzi, ale powierzchniowo nie ustępujący temu znanemu od lat. Szkoda, że tam, gdzie rosło tak wiele róż i bratków widać tylko równą taflę wody. Pozostaje mieć nadzieję, że woda szybko wsiąknie, grunt osuszy coraz cieplejsze słońce i znów będzie to kolorowe i pachnące miejsce.
Mirosław Pietraś