Na trop oszustów najpierw trafiła wojskowa żandarmeria. Żołnierze służby zasadniczej mieli prawdziwe książeczki honorowych krwiodawców, bo w przeszłości oddawali krew. Potem sami zaczęli wypełniać książeczki. Wpisywali datę oddania krwi, podrabiali podpis pracownika lubelskiej stacji krwiodawstwa. Na koniec przystawiali pieczątkę tej instytucji. Prokuratura porównała wpisy w książeczkach z dokumentacją stacji. Okazało się, że w tym czasie nikt wojskowym krwi nie pobierał.
W wojsku za oddanie krwi należy się trzydniowy urlop. Żołnierzom udało się wykorzystać przepustki. Oszustwo wyszło na jaw dopiero po kilku miesiącach. Prokuratura zarzuciła wojskowym
fałszowanie dokumentów. Pierwsze sprawy trafiły już do wojskowego sądu. W ubiegłym tygodniu zapadły pierwsze wyroki. Żołnierze dobrowolnie poddali się karze. Szeregowy Łukasz Sz.
został skazany na osiem miesięcy ograniczenia wolności w zawieszeniu na rok, a szeregowy Krzysztof S. na trzy miesiące pozbawienia wolności.
Prokuratura sprawdza jeszcze, czy ktoś pomógł żołnierzom w wyrobieniu pieczątki stacji krwiodawstwa.