Polski Czerwony Krzyż rozdaje konserwy dla najbiedniejszych, tymczasem okazuje się, że część z nich jest nielegalnie sprzedawana.
Dwa razy w tygodniu we wtorek i czwartek pod siedzibą PCK przy ul. Niecałej zbiera się kilkaset osób oczekujących na darmowe konserwy. Można otrzymać od 2 do 8 puszek wieprzowej mielonki, pasztetu albo wieprzowiny w sosie. Żeby dostać żywność należy się wpisać na listę. Np. na dzisiejszy dzień na listę wpisało się 88 osób. W piątek będzie sporządzana następna lista.
– Do rozdania najuboższym rodzinom mieliśmy 61 ton puszek – twierdzi Pedrycz. – Już się rozeszło trzy czwarte konserw, część zostawimy na zimę, na wszelki wypadek. Żeby mieć co dać jeść ludziom, którym przytrafi się jakieś nieszczęście. Ale w dalszym ciągu staramy się o pozyskanie kolejnej partii puszek. Powinno starczyć do połowy listopada.
Tymczasem do PCK zaczęły docierać sygnały od ludzi, że niektórzy otrzymujący wsparcie zamiast zanieść jedzenie rodzinie, część sprzedają a za uzyskane pieniądze regularnie się upijają.
– Jesteśmy wdzięczni za takie informacje – przyznaje dyrektor PCK. – Na drugi raz, taki ojciec czy matka nie otrzyma 8 puszek ale dwie.
Wprawdzie na każdej z puszek widnieje napis, że konserwy nie wolno odsprzedawać bo jest to pożywienie rozdawane wyłącznie jako wsparcie charytatywne. Niestety, dla wielu osób nie jest to żadna przeszkoda.
– Oprócz ograniczenia wydawania konserw zamierzamy kontrolować naszych podopiecznych – ostrzega Pedrycz. – Będziemy odwiedzać ich domy i dowiadywać się czy rodzina rzeczywiście zjadła podarowaną żywność. Nie pozwolimy na przepijanie darów, bo zbyt wiele osób ich potrzebuje.