Lekarze z Kliniki Ortopedii i Traumatologii SPSK nr 4 w Lublinie dostali zakaz przyjmowania chorych, bo zabrakło pieniędzy na leczenie. Dyrekcja wysyła pacjentów do innych szpitali, a lekarzy na urlopy.
- Rozmowy z funduszem zdrowia nic nie dały. Nie dostaliśmy więcej pieniędzy na leczenie w klinice - mówi Wiesław Przyszlak, zastępca dyrektora ds. medycznych w SPSK nr 4. - Wysłaliśmy więc pismo do pogotowia ratunkowego, by nam chorych nie przywoziło. A do innych szpitali, by ich przyjmowały. Lekarze są zdezorientowani. Już kilka tygodni temu zakazano im przyjmowania pacjentów na zabiegi planowe. Jeden z nich opowiada, że temu, kto przyjął pacjenta planowego, groziła nagana, a za powtórne takie wykroczenie zwolnienie z pracy. Teraz, kiedy zakaz rozszerzono na pacjentów "nagłych” w szpitalu przestraszyli się nie na żarty. - Jeżeli mimo wszystko karetka przywiezie pacjenta, a ja nie udzielę mu pomocy, nadstawiam głowę - zastanawia się ortopeda. - Poza tym chorego z urazem wielonarządowym nie wolno wozić od szpitala do szpitala w poszukiwaniu miejsca.
Dyrektor Przyszlak zastrzega, że gdyby trafił do nich chory np. ze złamanym kręgosłupem zoperują go i zostawią na miejscu, ale w jakiejś innej klinice tego szpitala. Pacjenta w lżejszym stanie odpowiednio "zaopatrzą” i wyślą gdzie indziej.
Prof. Tomasz Mazurkiewicz, kierownik kliniki, bardzo boi się tego, co będzie w poniedziałek. - Decyzja o odesłaniu chorego do innego szpitala będzie trudna i ryzykowna - mówi. - Pacjent może być stabilny, my go odsyłamy, a nagle w karetce dostaje zapaści. I co wtedy?
Lekarze zastanawiają się, czy ewentualne konsek-
wencje tego zakazu nie pachną sprawą prokuratorską. - Na razie nie widzę powodu, by tego typu decyzję dyrekcji szpitala oceniać z punktu widzenia prawa karnego - mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
A co o zakazie sądzą pacjenci? O zdanie pytaliśmy w przyszpitalnej przychodni. - Niech od razu strzelają do chorych z karabinu, żeby się pozbyć kłopotu - denerwuje się pacjent.
- Skandal. W głowie się nie mieści - dodaje starsza kobieta.
- Złodzieje. Niech oddadzą nam pieniądze, które przez tyle lat płaciliśmy na tę chorą służbę zdrowia - nerwowo gestykuluje inna.