Marianna Styk nie trenuje na silowni. Ma 64 lata, mierzy 150 cm wzrostu i leczy sie na niewydolnośc krązenia. Mimo to sąd uznal, ze powalila trzymetrowy slup betonowy.
Piotr K., sąsiad Marianny Styk, oskarzyl ją miesiąc temu o powalenie jednego z betonowych slupów wmurowanych w ogrodzenie dzialki. Twierdzil, ze samodzielnie zniszczyla trzymetrową konstrukcje. Najpierw zawiadomil policje.
- Przyjechali policjanci i przesluchali mnie - mówi Marianna Styk, mieszkanka Kolonii Struza w gminie Trawniki. - Okazalo sie, ze popelnilam wykroczenie, bo zniszczylam sąsiadowi plot. - A ja tego nie zrobilam - zarzeka sie emerytka. - Jak sąd mógl uznac, ze schorowana kobieta ma w sobie tyle sily?
- To jest wyrok nakazowy - tlumaczy Ryszard Nalewajko, oficer prasowy policji w Świdniku. - Przyjeliśmy zawiadomienie o wykroczeniu i przyjechaliśmy na miejsce. Po wysluchaniu stron skierowaliśmy wniosek o ukaranie do sądu. A ten wydal wyrok zaocznie.
Pokrzywdzony sąsiad i jego świadek zeznali przed policją, ze widzieli emerytke, jak szturmowala slup. Mialo do tego dojśc w chwili, gdy stawiali ogrodzenie na posesji.
- Co ja teraz zrobie - zalamuje rece emerytka. - Gdybym naprawde przewalila ten slup, to nie mialabym zalu o grzywne. Zaplacilabym. Jakoś uzbieralabym pieniądze, mimo ze calą rente wydaje na leki.
Od wyroku sądu pani Mariannie przysluguje odwolanie. Ma na to 7 dni od chwili jego doreczenia. Jeśli z niego skorzysta, odbedzie sie normalna rozprawa w jej obecności, z przesluchaniem świadków. Wtedy sąd bedzie mial okazje przyjrzec sie dokladnie schorowanej emerytce, którą ukaral za atletyczne wyczyny.