W ostatnią niedzielę odbyła się w Lublinie kolejna wystawa kotów rasowych. W Domu Kultury Kolejarza hodowcy zaprezentowali kilkadziesiąt okazów kociej arystokracji. Impreza cieszyła się sporym zainteresowaniem, organizatorzy sprzedali ponad 350 biletów wstępu.
W kocim narodzie, podobnie jak w naszym, żyją sobie jednostki wybitne, championi urodzeni do splendorów i medali. Wychuchane, drogocenne kocury znają swoją wartość i nie wahają się jej podkreślać. Są trochę jak... Edytka Górniak pozująca do "Playboya”. Chimeryczne i zadufane w sobie. Większość z nas woli jednak poczciwe dachowce, które potrafią się wspaniale odwdzięczać za miskę karmy i odrobinę pieszczot. Lublin jest też pełen wyrzutków kociej społeczności, bytujących w piwnicach, na śmietnikach, w ogródkach działkowych. Wokół nas niedostrzegalnie tętni bogate kocie życie, pełne przygód i dramatów. Świadkami, a czasem nawet uczestnikami tego podziemnego państwa są babcie i dziadkowie, którzy zimą noszą po mieście kocie stołówki. Dokarmianie zimą bezpańskich kotów wielu z nich ratuje życie. Zaś wkrótce, dachy i podwórka kamienic ponownie staną się areną nieokiełznanej kociej miłości... A swoja drogą, ciekawe ile kotów mieszka w Lublinie?