Nieprędko doczekamy się ogłoszenia konkursu na projekt przebudowy pl. Litewskiego. Nie ma realnych szans na to, że Ratusz przekona właściciela budynku Galerii Centrum, by wycofała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pismo uniemożliwiające miastu ogłoszenie konkursu.
– To, że konkurs dotyczy także naszego terenu, było dla nas zaskoczeniem – mówi Tomasz Chenczke, prezes powiązanej z Prime Properties spółki Centrum Development and Investment.
Firma ma własny pomysł na ten teren. Chce zburzyć dawny pedet wznosząc nowy gmach nawiązujący do stojącego tu przed II wojną światową hotelu Victoria. Obiekt miałby zająć także plac i stałby przy Krakowskim Przedmieściu w jednej linii, co kościół.
Zażalenie złożone przez spółkę uniemożliwia szybkie ogłoszenie konkursu. Dlatego Ratusz chciał nakłonić firmę, by wycofała zażalenie. Ale nic z tego.
Spółka chce, by z dokumentów zniknął zapis włączający plac przed pedetem do konkursu na projekt pl. Litewskiego. – Istota pl. Litewskiego to ogromny obszar, dla którego nasz plac nie jest istotny – stwierdził Chenczke wychodząc ze wczorajszego spotkania.
– Jakiś pesymizm dzisiaj na mnie wszedł – przyznaje Stanisław Fic, zastępca prezydenta Lublina. Jedyną szansą na pchnięcie sprawy do przodu wydaje się teraz ustąpienie spółce. Ale to zależy od konserwatora zabytków. – Jeśli nie wykreśli tego zapisu, sprawa będzie stała w miejscu, bo to konserwator ma decydujący głos – mówi Jacek Gurbiel, dyrektor Wydziału Architektury, Budownictwa i Urbanistyki w Urzędzie Miasta.
Możliwych wersji wydarzeń jest kilka. • Pierwsza, nierealna: spółka wycofuje zażalenie a konkurs rusza z miejsca. • Druga: konserwator wykreśla placyk z dokumentów. Uzupełnienie procedur zajmuje dwa miesiące. • Trzecia: miasto zaczyna procedurę od nowa. Czekamy pół roku, a efekt jest niepewny. • Czwarta: spółka trwa przy swoim, konserwator też. Jeśli minister przyznaję rację spółce – patrz wersja trzecia. Jeśli nie przyznaje, spółka odwołuje się do sądu – co zapowiedziała – a w razie potrzeby do następnego sądu. Nawet jeśli przegra, wtedy będzie mogła zaskarżać jeszcze decyzje miasta. Najpierw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, później do sądów administracyjnych dwóch instancji. – To ja już byłbym chyba na emeryturze – mówi Gurbiel.
Z konserwatorem zabytków nie udało nam się wczoraj skontaktować.