To nie kiosk ruchu! Ja tu podpasek nie sprzedaję! – usłyszała nasza Czytelniczka od kierowcy autobusu MPK, kiedy chciała kupić u niego bilet. Kierowcy nie spodobało się, że kobieta dała mu drobne pieniądze, a nie 2 zł w jednej monecie.
– To nie kiosk ruchu – krzyczał kierowca. – Zabierać te drobniaki! Ja tu nie jestem od liczenia pieniędzy.
Pani Anna nie dawała za wygraną. – Przecież tu jest napisane, że płacąc za bilet u kierowcy trzeba mieć odliczone pieniądze. Daję drobne monety, żeby nie musiał mi pan wydawać z 20 zł – przekonywała kobieta. Ale kierowca był nieugięty. Na koniec zatrzasnął otwartą półeczkę, na której leżały pieniądze. Monety potoczyły się po autobusie.
– Pozbierałam je i pojechałam do pracy bez biletu – kontynuuje opowiadanie kobieta. – Na szczęście nie było kontroli.
– Zapisz sobie numer boczny – usłyszała na odchodne od kierowcy pani Anna.
Skandaliczne zachowanie kierowcy nie pozostanie bez echa. – Zajmiemy się tą sprawą – zapewnił Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK. – To niedopuszczalne, żeby tak się odnosił do pasażerów. Na pewno dostanie upomnienie.
Jedyne co może usprawiedliwiać butnego szofera to fakt, że czasami młodzi ludzie robią sobie żarty z kierowców. Rzucają im garść groszówek i proszą o bilet. W tym przypadku jednak nie było mowy ani o groszówkach, ani o żarcie grupy wyrostków.
– Teraz będę jeździła prywatną komunikacją. Im nie przeszkadza, że nie dostają całej monety, ale drobne – kończy pani Anna.