Pracownica lubelskiej agencji towarzyskiej wynajęła mężczyzn, żeby oszpecili kobietę, która odbiła jej chłopaka. Wykonawcy zadania oblali swą ofiarę żrącym płynem. W środę wszyscy stanęli przed Sądem Okręgowym w Lublinie.
Mariusz Z. wziął do pomocy Rafała P. Dziewczyna, która zlecała oszpecenie pokazała im przyszłą ofiarę. Mężczyźni zaopatrzyli się w żrący płyn, który nabrali do strzykawek. Podeszli do autobusu, w którym kobieta sprzedawała bilety. Mariusz Z. wszedł do środka ze strzykawką w rękawie.
– Zapytałem ja o godzinę. Gdy spojrzała na zegarek prysnąłem płynem ze strzykawki – opowiadał w prokuraturze. – Kobieta zaczęła krzyczeć.
Potem mężczyźni uciekli do samochodu, w którym czekał na nich kolega. Obrażenia u poszkodowanej okazały się na szczęście niegroźne.
Na środowym procesie do winy przyznali się wszyscy oskarżeni oprócz kobiety podejrzanej o zlecenie oszpecenia. Ta zaprzeczała, żeby miała z tą sprawą cokolwiek wspólnego. – Mnie w tamtym okresie nie było w Lublinie, bo wyjechałam na Mazury – przekonywała. Twierdziła, że nie zna poszkodowanej kobiety.
Następna rozprawa we wrześniu. (ER)