Pijany doktor z Lubartowa nie przyczynił się do śmierci pacjenta – stwierdził biegły z Krakowa. A to oznacza, że medyk uniknie odpowiedzialności karnej.
– Zastanawiamy się, co teraz w tej sprawie możemy jeszcze zrobić – bezradnie rozkłada ręce Andrzej Kopieniak, szef Prokuratury Rejonowej w Lubartowie. – Bo na podstawie takiej opinii lekarskiej nie można lekarza oskarżyć.
Rodzina opowiadała nam również, że lekarz na nią pokrzykiwał. Moczarscy wyczuli od niego alkohol. Wezwali policję. Alkomat pokazał ponad promil alkoholu.
Szpital rozwiązał z doktorem umowę o pracę. Prokuratura postawiła mu zarzut narażenia na niebezpieczeństwo życia i zdrowia pacjenta. I wysłała akta do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Opinia nadeszła kilka dni temu.
– Biegły ocenił, że lekarz zabiegi wykonywał prawidłowo, a to, że był pod wpływem alkoholu nie miało wpływu na to, co robił – mówi prokurator Kopieniak.
Okazuje się też, że doktor K. już po kilku miesiącach wrócił do pracy w lubartowskim ZOZ. Marek Wójtowicz, były już dyrektor tamtejszego ZOZ, zatrudnił go w przychodni. – To dobry fachowiec, ponad stu pacjentów podpisało się pod apelem, żeby wrócił do pracy – tłumaczy były dyrektor. – Pół roku bez pracy to wystarczająca dolegliwość za to, co zrobił.
Marian Moczarski, syn zmarłego, od Dziennika dowiedział się o kontrowersyjnej opinii biegłego: Ręce opadają, po prostu szkoda słów.
To nie pierwsza taka sytuacja. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o opinii lekarskiej w sprawie pijanej lekarki z puławskiego pogotowia. W listopadzie 2004 roku Grażyna S., jeździła karetką z pacjentem chorym na serce. Alkomat pokazał, że miała 2,3 promila alkoholu. W tym przypadku biegły również stwierdził, że nie spowodowała zagrożenia dla chorego.
– Musieliśmy sprawę umorzyć – mówi Małgorzata Szyszka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Puławach. – Zastanawiamy się jeszcze, czy możemy wystąpić do sądu z wnioskiem o ukaranie za wykroczenie z powodu przebywania w pracy pod wpływem alkoholu.
Już w ubiegłym tygodniu zainteresowaliśmy problemem bezkarności pijanych lekarzy Ministerstwo Sprawiedliwości. Otrzymaliśmy tylko mgliste obietnice zajęcia się sprawą.