Kilkaset osób, które chcą zostać członkami Ligi Polskich Rodzin bezskutecznie dobija się do lubelskich władz tej partii. Liga nie przyjmuje jednak nowych działaczy. Podejrzewa, że wielu z nich zgłasza się tylko dlatego, że LPR ma praktycznie zapewniony sukces w nadchodzących wyborach.
Pęd mieszkańców województwa do LPR zaczął się po jej sukcesie w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Lubelski kandydat ligi prof. Mirosław Piotrowski dostał najwięcej głosów w województwie – ponad 48 tys. Partia Romana Giertycha ma u nas najlepsze notowania spośród wszystkich województw w kraju (w wyborach do europarlamentu dostała 23,5 proc. głosów) i najprawdopodobniej nie będzie miała kłopotów z wprowadzeniem do Sejmu i Senatu swoich przedstawicieli. A wybory już niedługo – choć politycy kłócą się o konkretną datę, to wiadomo że odbędą się jeszcze w tym roku.
Boom na nowych kandydatów przeżywa nie tylko LPR. Do lubelskiej Platformy Obywatelskiej (partia przoduje w krajowych sondażach popularności, na Lubelszczyźnie liczy około 700 osób) w ostatnich tygodniach także zgłasza się wielu chętnych. – To normalne, z jednej strony pęd do władzy, a z drugiej przedwyborcze ożywienie polityczne – mówi sekretarz lubelskiej PO Piotr Czubiński.
Platforma jednak nie zamyka się przed nowymi osobami. – Z jednym wyjątkiem. Na członkostwo u nas nie mogą liczyć byli działacze Samoobrony i SLD – mówi Czubiński. •