Piękne, zabytkowe przedmioty jak zwykle przyciągnęły na plac Zamkowy w Lublinie tłumy kolekcjonerów. Mieli w czym wybierać - od bibelotów za grosze po obrazy olejne za tysiące.
– Jest więcej oglądających niż kupujących – mówi pan Henryk z Lublina, który handluje militariami. Jego bluza od brytyjskiego munduru należąca w latach 90. ubiegłego stulecia do telegrafisty w randze chorążego kosztowała jedyne 50 zł. Na niską cenę z pewnością rzutował brak 3 guzików.
Pierwszy raz zauważyliśmy na straganie kije golfowe. Były zarówno 100-letnie, drewniane w cenach od 100 do 150 zł, jak i cały zestaw współczesnych za 250 zł.
Zauważalny jest wzrost cen w porównaniu z tymi sprzed epidemii. Gdyby ktoś zechciał kupić sobie sygnet rodowy z herbem, to u znawcy heraldyki i właściciela dużej kolekcji zabytkowych pierścieni, na ogół ze srebra, ceny zaczynają się od 600 zł, a kończą na 2400 zł. W ubiegłym roku sygnet z herbem Ostoja można było kupić za jedyne 300 zł.
Dodatkową atrakcją dzisiejszej giełdy był występ 4-osobowej orkiestry wykonującej przedwojenne szlagiery w strojach z epoki. Jedna para, nie zważając na upał, ruszyła w tany.