Szef firmy budującej drogę ekspresową S 19 łączącą podlaskie, lubelskie i podkarpackie będzie z Lublina. I to jedna z nielicznych dobrych wiadomości z poniedziałkowej debaty u wojewody na temat inwestycji komunikacyjnych na Lubelszczyźnie.
Podczas dyskusji najbardziej interesujące okazały się dwie informacje. Spółka, która wybuduje ekspresówkę S 19, powstanie na początku przyszłego roku. – Pokieruje nią człowiek z Lubelszczyzny. Nie zdradzę nazwiska przed komunikatem ministerstwa – mówi poseł Stanisław Żmijan (PO), szef sejmowej Komisji Infrastruktury.
– Spółka przyspieszy wykonanie inwestycji. Teraz zajmują się nią urzędy, które mają również inne zadania – mówi Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Druga wiadomość: w maju, może wcześniej, będzie gotowe studium wykonalności unowocześnienia linii kolejowej Warszawa–Lublin–Dorohusk. Problem w tym, że teraz brak pieniędzy na kolejny krok, czyli dokumentację projektową inwestycji.
Nastrojów uczestników debaty nie popsuł rozesłany kilka dni temu przez ekspertów Europejskiego Programu Oceny Ryzyka na Drogach alarmujący raport: na Lubelszczyźnie uczestnicy ruchu drogowego ryzykują najbardziej w całym kraju. Na śmierć i kalectwo narażeni są przede wszystkim piesi, dużo jest też wypadków z udziałem rozpędzonych samochodów i zderzeń bocznych.
– Lubelskie drogi nie są najniebezpieczniejsze w kraju – przekonuje tymczasem Wolińska-Bartkiewicz. – Raport ocenia bezpieczeństwo pod względem sposobu i kultury jazdy kierowców. Na Lubelszczyźnie wiele dróg ma szerokie asfaltowe pobocza, które kuszą kierowców do wyprzedzania na trzeciego. W raporcie drogi bez takiego pobocza oceniane są jako bezpieczne.
Jednak autorzy tego opracowania patrzą szerzej. Kierowcy giną, bo jeżdżą po alkoholu, za szybko i nie zapinają pasów. Ale i drogi nie spełniają standardów np. brak bezpiecznych skrzyżowań. Najmniej ryzykują ludzie jeżdżący autostradami i ekspresówkami.