We wtorek rozpoczął się proces Anny Jaśkowskiej – byłej radnej miejskiej PiS. Określiła ona Tadeusza Mazowieckiego mianem „stalinowca, komunisty i agenta NKWD”. Rodzina byłego premiera pozwała ją o zniesławienie.
Kontrowersyjna wypowiedź padła podczas ubiegłorocznej, majowej sesji lubelskiej rady miasta. Dyskutowano wówczas o nazwaniu ulicy imieniem Tadeusza Mazowieckiego. Radni Prawa i Sprawiedliwości nie chcieli się na to zgodzić. Tłumaczyli, że pierwszy premier III RP nie zasługuje na takie upamiętnienie. Krytykowali go m.in. za zgodę na reformy Balcerowicza. Radna Anna Jaśkowska poszła w krytyce znacznie dalej.
– Stalinowiec, komunista, agent NKWD, kolaborował z okupacyjną, bolszewicką władzą w latach stalinowskich – wyliczała Jaśkowska. Jako źródło tych informacji wskazała internet.
Po tej wypowiedzi synowie Tadeusza Mazowieckiego domagali się od Jaśkowskiej przeprosin na kolejnej sesji rady miasta. Radna oświadczyła jednak, że podczas majowej sesji nie pozwolono jej dokończyć wypowiedzi. Obie strony nie doszły do kompromisu. Rodzina byłego premiera pozwała więc radną do sądu, domagając się sprostowania informacji o byłym premierze, publicznych przeprosin w mediach oraz wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny. Przeprosiny miałyby zostać opublikowane w dziennikach lokalnych, dwóch portalach internetowych i tygodnikach.
– Musimy bronić czci ojca w sytuacji, kiedy spotykamy się z wyraźną intencją obrażenia go – mówił nam wówczas Wojciech Mazowiecki, syn byłego premiera. – Myśmy chcieli załatwić sprawę polubownie, ale nie udało się. Radna nie podjęła naszej propozycji, dlatego złożyliśmy pozew.
Podczas wtorkowej rozprawy Anna Jaśkowska odpierała zarzuty pod swoim adresem.
– Moja wypowiedź była realizacją mandatu radnego. Wypowiadałam się w imieniu obywateli, którzy nie chcieli ulicy im. Tadeusza Mazowieckiego. Nie dla wszystkich jest on ikoną – wyjaśniała działaczka PiS. – Ludzie krytykują jego działalność z czasów, kiedy wspierał reżim. Jako radna miałam obowiązek działania w imieniu tej części społeczeństwa, która chciała poznać biografię Tadeusza Mazowieckiego. Jeśli nie możemy tego zrobić, to jest to zaprzeczenie demokracji.
Jaśkowska dowodziła również, że pozew i domaganie się przeprosin to zamach na swobodę wypowiedzi.
– Mam prawo mieć negatywną ocenę Tadeusza Mazowieckiego i mam prawo ją wypowiadać. Pozew ma służyć zamykaniu mi ust i zatrzymaniu debaty. Zmierza do łamania wolności słowa. Kwota, jaką miałabym zapłacić, ma mnie zrujnować – oświadczyła.
Tłumaczyła również, że swoją wypowiedź adresowała do Instytutu Pamięci Narodowej.
– Chciałam sprowokować działania IPN, żeby oni się tym zajęli. Chodziło o spowodowanie dyskusji (o przeszłości Tadeusza Mazowieckiego – red.) i prawdę w przestrzeni publicznej – wyjaśniła była radna.
Anna Jaśkowska wykładała na Politechnice Lubelskiej. Obecnie jest na emeryturze. W 2014 roku bez powodzenia startowała z listy Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do rady miasta. Nieco ponad 400 głosów nie wystarczyło jednak na zdobycie mandatu. Udało się to dopiero rok później, kiedy ówczesny radny Sylwester Tułajew z PiS dostał się do Sejmu. Anna Jaśkowska zajęła wówczas jego miejsce. Zaistniała w mediach nie tylko poprzez wypowiedź dotyczącą Tadeusza Mazowieckiego. Podczas posiedzenia komisji ds. rodziny próbowała się dowiedzieć, czy ratusz ma wiedzę o homoseksualnych nauczycielach i dyrektorach lubelskich szkół.
Sprawa dotycząca wypowiedzi o Tadeuszu Mazowieckim wróci na wokandę 25 czerwca. Sąd ma wówczas przesłuchać rodzinę byłego premiera.