Minister skarbu zgodził się, aby PKS „Wschód” trafi w ręce samorządu województwa. Urząd Marszałkowski zadeklarował wczoraj, że przejęcie spółki to pierwszy krok do przebudowy lubelskiego podzamcza.
Majątek PKS „Wschód” szacowany jest na kilkadziesiąt milionów złotych. Samorząd dostanie go bezpłatnie. Firma przynosi jednak straty rzędu 2 mln zł rocznie. Urzędnicy nie chcą dotować spółki i będą szukać oszczędności.
Pierwszy pomysł to sprzedaż zbędnych nieruchomości. Chodzi o budynki w oddziałach firmy we Włodawie, Tomaszowie Lubelskim i Krasnymstawie. Ich wartość jest szacowana jest na 6–7 mln zł. Samorząd chce też wynająć ekspertów, by przygotowali plan działania PKS na najbliższe pięć lat. Taki wymóg postawił resort skarbu.
– Będziemy również rozmawiać z kierownictwem spółki i przedstawicielami załogi – mówi Jacek Sobczak, wicemarszałek województwa. – Później podejmiemy konkretne decyzje, co do najbliższej przyszłości firmy.
Do tej pory zmianom w PKS sprzeciwiali się związkowcy. Dziś nie stawiają twardych warunków i czekają na rozmowy. – Sporo spraw trzeba będzie przedyskutować – mówi Dariusz Kukier, związkowiec z PKS. – Zobaczymy, jakie będą propozycje nowego właściciela.
Samorząd przejmując PKS ryzykuje konflikt interesów. Bo z jednej strony Urząd Marszałkowski będzie organizował przewozy, z drugiej wydawał zezwolenia dla konkurencyjnych firm.