Każdy mieszkaniec Lublina będzie miał swoją radę dzielnicy – a rad będzie 27. Tak zakłada przygotowany przez prezydenta projekt podziału miasta. Teraz w Lublinie też działa 27 samorządów osiedli, ale swym zasięgiem działania nie obejmują całego miasta.
Wybory do nowych rad mogą się odbyć najwcześniej latem i to według nowych zasad. Ostatnio do zdobycia miejsca w radzie wystarczyło... poparcie znajomych. A i to nie wszędzie było potrzebne. Bo tam, gdzie chętnych było mniej niż miejsc, kandydaci dostawali mandaty bez głosowania. Teraz będzie to niemożliwe.
Jak ma wyglądać głosowanie? Każda rada będzie podzielona na kilka obwodów wyborczych. I to do nich będą przypisani kandydaci. Aby startować w wyborach będą musieli zebrać podpisy co najmniej
25 mieszkańców obwodu. Wybory będą ważne, jeśli do urn pójdzie przynajmniej
10 procent uprawnionych do głosowania. Jeżeli frekwencja będzie mniejsza, mieszkańcy nie będą mieli swojego samorządu przez cztery lata. – Jest to po to, by ujednolicić termin wyborów – wyjaśnia Barbara Danieluk z Urzędu Miasta.
W zależności od liczby mieszkańców danej dzielnicy rady będą liczyć albo 15, albo 21 członków. Radni wybiorą spośród siebie pięcio- lub siedmioosobowy zarząd.
Ile można zarobić w radzie? To się jeszcze okaże. Do tej pory 849 zł diety pobierali tylko przewodniczący zarządów. Ale ustawa pozwala Radzie Miasta na to, by przyznała pieniądze wszystkim członkom dzielnicowych samorządów.
Projekt ma być głosowany
23 lutego, na najbliższej sesji Rady Miasta.