Na ul. Zana – nieopodal hipermarketu Leclerc – nie sposób przejść przez przejście dla pieszych. Ruch w tym miejscu jest ogromny. Niektórzy kierowcy nie zwracają uwagi nawet na idące tamtędy dzieci.
Nieopodal jest przejście z sygnalizacją świetlną, ale uczniowie wybierają krótszą drogę. – Tędy mam najbliżej do szkoły – twierdzi Marcin, uczeń gimnazjum. – Jak wyjdę na ulicę, to samochody muszą się zatrzymać.
– Ostatnio prawie mnie samochód potrącił – dodaje przejęta Kamila, uczennica podstawówki.
– To jest duży problem – twierdzi Jadwiga Krystyna Żaczek, dyrektor Gimnazjum nr 10 przy ul. Wajdeloty. – Część uczniów dojeżdża do szkoły, a jedyna droga na przystanek autobusowy wiedzie przez niebezpieczne przejście.
Gimnazjum nie ma przeprowadzacza. Mogą go zatrudniać tylko szkoły podstawowe. – A w SP 29 nie ma strażnika ruchu drogowego, bo większość dzieci idąc do szkoły nie musi przechodzić przez to przejście – tłumaczy Zofia Kalinowska z Wydziału Oświaty Urzędu Miasta.
Jednak po szkole uczniowie podstawówki chodzą do hipermarketu, który znajduje się po drugiej stronie ulicy.
– Dwa przejścia na ul. Zana mają sygnalizację świetlną, ale nie można wykluczyć, że nasi uczniowie przechodzą przez to niebezpieczne przejście – uważa Mirosława Pietruszewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 29 przy ul. Wajdeloty.
Miasto dostrzega problem. – Ruch w pobliżu hipermarketów jest coraz większy – mówi Mirosław Kalinowski z biura prasowego UM. – Dobrze by było, żeby w tym miejscu powstała sygnalizacja świetlna. Ale w przyszłym roku nie ma na to szans. Miasta na to nie stać.