Przez 11 miesięcy Kom-Eko, największa lubelska firma zajmująca się śmieciami, działała bez pozwolenia – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. Miejscy urzędnicy dopuścili do tego, ale nie poczuwają się
do winy.
– Trudno komentować mi wyniki kontroli NIK – prezes Kom-Eko Wojciech Lutek unika odpowiedzi. Dyrektor spółki Jacek Goździk tłumaczy, że firma nie miała pozwolenia na odbiór śmieci, ale tylko przez cztery miesiące (między lutym a czerwcem 2003). – Przepisy weszły bez okresu przejściowego – mówi Goździk. – Wiele zapisów trzeba było wyjaśnić.
– Nie popełniliśmy błędu – podkreśla Wojciech Wadecki z lubelskiej NIK. – Kom-Eko ma teraz wątpliwości, ale dlaczego nie miało żadnych zastrzeżeń do wyników kontroli?
Miejscy urzędnicy powinni kontrolować czy firmy zajmujące się śmieciami mają stosowne pozwolenia. Ale w sprawie Kom-Eko nie poczuwają się do odpowiedzialności.
– Mam kilka interpretacji przepisów dotyczących pozwoleń, jakie powinny posiadać firmy działające w branży „śmieciowej”. Np. rozstrzygających o tym, czy oprócz pozwolenia na zbiórkę odpadów muszą mieć również pozwolenie na ich odbiór od mieszkańców. Ministerstwo Środowiska twierdzi, że tak, a infrastruktury, że nie. I żadnego błędu ani urząd, ani firma nie popełniła – utrzymuje Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w lubelskim Urzędzie Miasta. Stani, tuż przed tym jak został w lutym 2003 roku szefem Miejskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (obecnie WOŚ), pracował dla Kom-Eko jako specjalista ds. rozwoju spółki.
Jeszcze niedawno dyrektor Stani nie miał problemów z interpretacją przepisów. W pozwoleniu, które wydał w ubiegłym roku jednemu z lubelskich przedsiębiorców podkreśla, że zezwolenie na zbiórkę odpadów nie oznacza, że firma może odbierać śmieci od mieszkańców.
Zalecenia NIK
Dotarliśmy do wystąpienia pokontrolnego, jakie trafiło na biurko prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego. NIK zaleciła, żeby jego służby kontrolowały, czy przedsiębiorcy odbierający i transportujący odpady przestrzegali pozwoleń, jakie mają. Dodatkowo urzędnicy nie mogą dopuszczać do przetargów firm, które takich zezwoleń nie posiadają.