Tak mówiła Maria Mazurek z Kłodnicy Dolnej do władz gminy Borzechów, które zapowiedziały wstrzymanie inwestycji, dopóki nie zostanie wycofany wniosek o odłączenie się od gminy.
Na sesję budżetową Rady Gminy Borzechów przybyła grupa mieszkańców Kłodnicy Dolnej, Kłodnicy Górnej, Białowody, Dąbrowy, Dobrowoli i Ryczydołu, miejscowości, które złożyły wniosek o przyłączenie się do gminy Wilkołaz.
Gdzie obiecany gazociąg?
- My jeszcze nie odeszliśmy, wciąż jesteśmy w gminie Borzechów, płacimy tu podatki, dlaczego więc mamy być dyskryminowani - pytał Paweł Wąsik, jeden z inicjatorów odejścia. Maria Mazurek, słysząc słowa o wstrzymaniu inwestycji w rejonie Kłodnicy, powiedziała, że jego mieszkańcy są niewolnikami gminy Borzechów.
- To był wasz świadomy wybór. Decydując się na odejście powinniście się liczyć z konsekwencjami - odbijał piłeczkę wójt. - Jeśli chcecie pozostać w gminie Borzechów, wówczas wracamy do sprawy gazociągu i stajecie się równoprawnym partnerem w sprawie rozbudowy kłodnickiej szkoły.
Przybyli na sesję mieszkańcy Kłodnicy Dolnej argumentowali, że budowa gazociągu nie byłaby dla gminy żadnym wyrzeczeniem. Dzięki sporemu udziałowi mieszkańców, otrzymaniu dotacji z zakładu gazownictwa i preferencyjnego, umarzalnego w połowie kredytu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej gmina by na inwestycji... zarobiła. A jeśli nawet nie, to by "wyszła na zero”.
Nie pozwolimy odejść
Zaskarżając uchwały, wcześniej do wojewody lubelskiego, a teraz do NSA, władze Borzechowa powołują się na kilka argumentów. Podstawowym jest to, że gdyby odejście stało się faktem, gminna Borzechów straciłaby rację bytu, bo nie spełniałaby stosownych kryteriów przyjętych przez Radę Ministrów. Poza tym Rada Sołecka Dobrowoli i Ryczydołu opowiedziała się za pozostaniem w gminie Borzechów.
- Po co zaskarżać uchwały, skoro na zebraniach wiejskich przedstawia się nas jako oszołomów - zjadliwie pytał sołtys Kłodnicy Dolnej Jan Wierzchowski. - Po co takich ludzi trzymać u siebie?
- Nie chcecie sprzedać sąsiadom dojnej krowy - jadowicie dodawał Paweł Wąsik. - chcecie dalej ją doić?
Uchwały zostały przegłosowane, podobnie jak i przyszłoroczny budżet gminy Borzechów. Gdy porządek obrad sesji został wyczerpany, przewodniczący rady Gminy Borzechów Henryk Orgasiński, mimo wzniesionych w górę kilku rąk (wszyscy chętni do dalszej dyskusji pochodzili z chcących się odłączyć miejscowości), bezceremonialnie zakończył obrady.
Mieszkańcy rejonu Kłodnicy chcą zorganizować spotkanie z udziałem władz gminy Borzechów, na którym mają być wyjaśnione wszystkie niedopowiedzenia. Ma ono się przyczynić do zakończenia konfliktu.