Coś długo się nie zgłasza. Zazwyczaj byli już po 2–3 dniach. Bo świętowali albo dochodzili do siebie... A tu już prawie tydzień mija, a jego nie ma – dziwi się Edward Sidoruk, dyrektor lubelskiego oddziału Totalizatora Sportowego.
Na Lubelszczyźnie jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś nie odebrał dużej wygranej. – W ogóle nie pamiętam takich sytuacji – podkreśla Sidoruk. – Raz tylko w Krakowie przez parę tygodni szukali milionera. A może nasz milioner zgubił kupon?
To byłby prawdziwy koszmar, bo tylko
na podstawie kuponu można odebrać pieniądze. Warto więc przeszukać wszystkie dziury i śmietniki w okolicy ul. Podwale w Lublinie. To właśnie tu znajduje się kolektura, w której skreślono szóstkę.
Tymczasem już dziś kolejna kumulacja w Dużym Lotku. Spodziewana pula pieniędzy: 4 miliony zł. Comiesięczne odsetki z lokaty bankowej wyniosłyby ponad 13 tys. zł. Tylko jak wybrać odpowiednie liczby?
– Gdybym to wiedział, to siedziałbym w leżaku na Karaibach – mówi Serwiusz Filipowski, numerolog z Krakowa.
– Nic nie pomogę.
– Kiedyś robiłam eksperymenty, ale niewiele z tego wyszło – przyznaje ze smutkiem wróżka Małgorzata z Warszawy. – Udało mi się raz trafić „czwórkę”.
I to wszystko. W kuponach i w liczbach nie ma energii ożywionej i wróżenie nie daje tu dobrych efektów.
To może matematyka i rachunek prawdopodobieństwa? Niestety,
tu jest jeszcze gorzej. Prawdopodobieństwo trafienia szóstki jest jak 1:13 983 816. Żeby mieć pewność wygranej,
trzeba by wydać na zakłady prawie
17 milionów złotych. I jeszcze je
wypełniać przez parę miesięcy. – W przypadku kumulacji ludzie grają najczęściej na chybił trafił – mówi Edward Sidoruk.
A są gracze, którzy wypełniają
po kilkadziesiąt kuponów? – Tak było
na Śląsku. Górnicy się składali i wysyłali
po kilkaset zakładów. U nas tak nie ma.