Pół roku temu Urząd Miasta obiecał, że powiesi na dworcach mapy, by przyjezdni nie błądzili. Od tamtego czasu nic w tej sprawie nie drgnęło. Turyści nadal się gubią. A Ratusz nadal udaje, że pracuje.
– Którędy do centrum? – pyta zdezorientowany Stanisław Bednarczyk z Warszawy, na lubelskim dworcu kolejowym.
– To skandal, że nie ma żadnej informacji, czy mapy – oburza się pani Katarzyna z Zamościa, która wysiadła na dworcu PKS przy al. Tysiąclecia. – Zawsze muszę pytać przechodniów o drogę.
Lubelskie dyrekcje PKP i PKS mówią zgodnie, że mapy na dworcach to świetny pomysł. – Można by nawet stworzyć mały punkt informacji turystycznej – dodaje Dariusz Zduńczuk, dyrektor Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP.
Na mapach zależy też Lubelskiemu Ośrodkowi Informacji Turystycznej. – Zabiegam o to od kilku lat – przyznaje Stanisław Turski, dyrektor LOIT, pokazując projekty specjalnych stojaków i drogowskazów. – Niestety, bez rezultatu.
Zdaniem specjalistów oznakowanie dworców i najważniejszych punktów Lublina, nie tylko ułatwi życie turystom, ale znacznie poprawi wizerunek miasta. – Ludzie chetniej tu wrócą i zachęcą do przyjazdu innych – mówi Anna Stefańczyk, specjalista ds. turystyki.
Co na to Ratusz? – Bez komentarza – ucina Piotr Semeniuk, dyrektor Biura Promocji. – Takie prace wymagają wielu ustaleń.
Nasz komentarz
Map na dworcach chcą przyjezdni, bo to oszczędność czasu i nerwów. Idea podoba się PKP i PKS, zwłaszcza że wydrukowanie jednej mapy kosztuje jedynie 2,5 zł. Potrzeba tylko dobrych chęci urzędników z Ratusza. Pora więc skończyć z pustymi zapewnieniami i wziąć się do roboty. Bo sezon turystyczny tuż-tuż. A na mapy w Lublinie nie chcemy czekać tak długo, jak na oprogramowanie komputerowe od znanej amerykańskiej firmy...