Ścieżka rowerowa wokół zalewu miała kosztować 1,25 mln zł. Ale niedawno okazało się, że może pochłonąć nawet 4 mln zł.
Zalew można objechać i teraz. - I to bez większego wysiłku. Cały urok polega na tym, że jedzie się nadbrzeżnymi i leśnymi ścieżkami. Nie ma sensu zalewać ich betonem. Co najwyżej można trochę poszerzyć i utwardzić, żeby łatwiej się jeździło mniej wprawionym rowerzystom - mówi zapalony cyklista Jacek Iliak z Czubów.
Urzędnicy zaskoczyli wtedy rajców informacją, że na trasę wokół zalewu trzeba wyłożyć ponad 3 mln zł. Bo ścieżka byłaby dodatkiem do umocnionych wałów. I jeszcze za 1 mln zł wykupić część terenu (ok. 2 tys. mkw.) od prywatnych osób.
- Zachodnią część trasy, od ul. Bryńskiego, przez ośrodek Marina, nadbrzeże i wał, możemy zacząć już robić. Natomiast na odcinek przez Dąbrowę nie mamy jeszcze decyzji o warunkach zabudowy - mówił Henryk Korczewski, szef Wydziału Strategii i Rozwoju. Zaproponował radnym przejażdżkę nad zalew, by przekonać się jakie prace są potrzebne, żeby np. trasą można było jeździć w każdą pogodę.
Rowerzyści nie mają w Lublinie raju. Ścieżki są krótkie i powstają wolno. Osiem lat trwała budowa trasy wzdłuż Bystrzycy od Dworku Grafa do Zalewu Zemborzyckiego. W ubiegłym roku cykliści dostali zaledwie kilkusetmetrowy wjazd na wał przy zalewie oraz ścieżkę wzdłuż wyremontowanego odcinka al. Spółdzielczości Pracy (od Andersa do Smorawińskiego). W tym roku kolejne odcinki przybędą wzdłuż remontowanych ulic, np. ul. Jana Pawła II. A rektorzy chcą połączyć ścieżką poszczególne uczelnie.