Lekarz operując przez pomyłkę prawą nogę poprawił stan zdrowia sześcioletniego Kacperka. Tak wczoraj twierdził w sądzie prawnik szpitala. Opierał się przy tym na opinii lekarza, który nie widział dziecka na oczy. Tymczasem Kacperek już prawie rok jeździ na wózku. A zoperowana przez pomyłkę noga się nie zrasta.
Prawniczka, reprezentująca Dziecięcy Szpital Kliniczny w Lublinie, opiera się na opinii lekarskiej z PZU, który ubezpiecza szpital. Według niej, błąd lekarza polegał tylko na wykonaniu zabiegu bez zgody rodziców pacjenta. Dlatego szpital chce wypłacić rodzinie dziecka zaledwie 15 tys. zł zadośćuczynienia. Rodzice żądają ponad pięć razy więcej.
- Jakie polepszenie stanu zdrowia? - dziwi się mama Kacperka. - Prawa nóżka się nie zrasta. Lekarze podejrzewają, że do prawego biodra wstawiono blaszkę, która była przeznaczona do lewego. Prawa nóżka jest dwa centymetry dłuższa od lewej. Nawet nie można jej jeszcze zoperować.
Gehennę, którą przeszło dziecko opisujemy od jesieni ub. roku. Sześcioletni Kacperek trafił wówczas do szpitala przy ul. Chodźki w Lublinie. Miał przejść operację lewego biodra. Doktor Marek Okoński pomylił się i zoperował prawe, zdrowe.
Już po tym, jak sprawa trafiła do sądu, PZU zlecił zbadanie sprawy przez własnych lekarzy. Leszek Jagielski z Biura Medycznej Obsługi Ubezpieczeń PZU doszedł do wniosku, że pomyłka Okońskiego nie miała żadnych negatywnych skutków. A to dlatego, że prawe biodro też kwalifikowało się do operacji. Okoński - ocenił Jagielski -"doprowadził do poprawy stanu tego biodra”.
W jaki sposób to stwierdził? - Ja tego chłopca nie widziałem. Po prostu napisałem opinię medyczną na podstawie materiałów, jakie mi dostarczono z lubelskiego szpitala - przyznał wczoraj Jagielski.
- Doktor Okoński prowadził Kacperka tyle czasu i słowem nie wspomniał, że potrzebna jest operacja prawej nogi - mówiła wczoraj w sądzie mama Kacperka. - Potem też nie wspominał o tym żaden z lekarzy. Latem Kacperek przeszedł w Otwocku operację lewego biodra. Tego, które miało być operowane na początku. Kości już się zrosły.
Rodzice wożą Kacperka do szkoły na wózku inwalidzkim. - Prawa nóżka ciągle mnie boli - narzeka sześciolatek. - Chciałbym być taki, jak inne dzieci. Mogą się bawić, skakać, chodzić na spacery. A ja ciągle na tym wózku.
Sąd prześle dokumentację lekarską Kacperka biegłemu ortopedzie. Potem kolejna rozprawa w sądzie.