Ptasznik kędzierzawy pogryzł 30-letniego mieszkańca Lublina. Teraz mężczyzna dochodzi do siebie w szpitalu.
To było w sobotę. Dzień później mężczyzna źle się poczuł. - Nie mogłem chodzić - dodaje. Znajomi przywieźli go do szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. - Pacjent był blady, miał przyspieszoną akcję serca i skurcze - mówi dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator toksykologii. - W tej chwili jego stan jest już lepszy.
Być może mężczyzna był uczulony na jad pająka. Doktor Lewandowska-Stanek dodaje, że niebezpieczeństwo występuje właśnie wtedy, gdy ofiara reaguje alergicznie na toksyny pająka. - U takiej osoby może wystąpić wstrząs anafilaktyczny, który może doprowadzić do ciężkiego stanu, a nawet śmierci - mówi. - Charakterystyczne objawy wstrząsu to przyspieszona akcja serca.
Grzegorz Lipski, właściciel sklepu zoologicznego w Lublinie, mówi, że z pająkami jest, jak z pszczołami. - Jednemu jad zaszkodzi, innemu nie - twierdzi. - Dobrze, że go ugryzł. Teraz ten pan będzie mądrzejszy, by zwierząt nie drażnić.
Ptasznik kędzierzawy jest gatunkiem chronionym, objętym konwencją waszyngtońską. - W Polsce nie ma obowiązku rejestracji pająków - mówi Borys Kala z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody "Salamandra”. - Jedynie w przypadku sprzedaży trzeba mieć dokument świadczący o legalnym pochodzeniu pająka, np. urodzeniu w hodowli lub sprowadzeniu z zagranicy. Jest też przepis, że nie wolno hodować zwierząt niebezpiecznych, ale nie określono, jakie to gatunki.