W Hannie w sobotnie przedpołudnie od wybuchu bomby zginął 22-letni Radosław D. Jego siostra 14-letnia Ewelina i narzeczona 23-letnia Agnieszka K. zostały ranne. Bombę przysłał mu w paczce były chłopak Agnieszki.
Z relacji ojca ofiary wynika, że przed godziną 9 Radek znalazł przed domem paczkę z napisem "ostrożnie szkło”. Adresowana była na jego nazwisko. Zaciekawiony jej zawartością zabrał do domu i otworzył. Wtedy właśnie nastąpiła eksplozja. Siła wybuchu była tak duża, że poszczególne elementy bomby utkwiły w suficie i ścianach. - Byłam z dzieckiem w domu. Pamiętam tylko huk. Szyba wyleciała z okna - mówi z przejęciem najbliższa sąsiadka rodziny.
Na miejsce zdarzenia oprócz włodawskich policjantów przyjechali pirotechnicy i specjaliści z laboratorium kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji oraz funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.- Ustalili oni, że była to bomba rurowa domowej konstrukcji, wypełniona żelaznymi elementami - mówi Wiesław Dziurdziak, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji we Włodawie. - Znajdowały się w niej fajerwerki, petardy, a nawet hacele i inne żelazne elementy.
Radosław zginął na miejscu. Doznał licznych obrażeń klatki piersiowej i twarzy. Jego siostra została ranna w biodro, a dziewczyna doznała kilku ran ciętych. Obie zostały odwiezione do szpitala. Są w szoku, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Sąsiedzi nie mogą pogodzić się ze śmiercią chłopaka. - Ludzie mówią, że tydzień temu się zaręczył - dodaje Leokadia Ch., mieszkająca niedaleko, na kolonii.
Policja od razu wykluczyła motyw porachunków gangsterskich. Szybko okazało się, że do zbrodni doszło w odwecie za zranione uczucia. Mirosław K. był kiedyś chłopakiem Agnieszki. - Wielokrotnie groził obecnemu chłopakowi dziewczyny. Słyszałem, że zgłaszali to obaj z ojcem na policję - mówi jeden z kolegów Radka.
- On żadnych interesów nie robił. Nawet na dyskoteki nie jeździł. Najczęściej ze swoją dziewczyną siedzieli w domu. Ale jak można było zgotować mu taką śmierć: gwoździami i hacelami z żelaza - niedowierzają ci, co go dobrze znali.
Prokuratura w Parczewie zarzuciła Mirosławowi K. zabójstwo i usiłowanie zabójstwa dwóch innych osób. Artur S. będzie odpowiadał za pomoc w popełnieniu przestępstwa. Obu grozi kara pozbawienia wolności do dożywocia włącznie.