Niech budują kopiec. Będzie to uwiecznienie głupoty rządzących – mówią ironicznie niektórzy lublinianie. A może właśnie kopiec ożywi miasto – oponują inni. Pomysł budowy symbolu dwóch unii: lubelskiej i europejskiej, różni coraz więcej osób, również z kręgów władzy.
Innego zdania jest radny Porozumienia Lubelskiego Dariusz Piątek. – Jeżeli ktoś chce budować i ma na to pieniądze, ale nie z miejskiej kasy, niech to robi. Ale miasto nie powinno przeznaczać na tę inwestycję zbyt intratnych działek – zastrzega radny.
Ale grono przeciwników budowy kopca wydaje się być większe niż zwolenników. Przy okazji wiele osób zarzuca władzom miasta za małą aktywność w poprawianiu kondycji MPK czy opieszałość w budowie ścieżek rowerowych. – Trzeba robić to co będzie służyć mieszkańcom, a nie realizować ambicjonalne pomysły – mówi nasza Czytelniczka. – Tylko patrzeć jak niebawem pojawi się pomysł budowy w Lublinie drugiej wieży Eiffla.
W podobnym tonie wypowiadają się też lubelscy radni z lewicy. – Należy najpierw zająć się łataniem dziur w jezdniach, a dopiero potem budować kopce– przekonuje Kamil Zińczuk z SLD.
Na czyje poparcie może liczyć Społeczny Komitet Budowy Kopca i jego przewodniczący Zbigniew Wojciechowski?
– Jeżeli będzie to akcja społeczna, a myślę że tak się stanie, jestem za – tłumaczy Zbigniew Targoński z PiR. – Taka mobilizacja społeczeństwa może być bardzo cenna.
Niektórzy lublinianie także dostrzegają szanse związane z budową kopca. – Może powstałyby dodatkowe miejsca pracy, pojawili się nowi inwestorzy? – zastanawia się zapytana przez nas na ulicy pani Barbara.
Jak do sprawy podchodzą lubelscy przedsiębiorcy? – Może nawet wsparłbym to przedsięwzięcie, ale nie teraz. Czekam na ruch w interesie – tłumaczy jeden z regionalnych dystrybutorów materiałów budowlanych. – Myślę, że z tej propozycji skorzystałyby duże firmy. Mogłaby je skusić np. wieczna reklama w postaci wmurowanej w kopiec tabliczki z ich nazwą.