W dwóch znanych lubelskich dyskotekach muzyka była puszczana z pirackich płyt. Udowodnili to policjanci, którzy w nocy z piątku na sobotę wkroczyli do klubów. W sumie zarekwirowali 185 nielegalnych krążków.
Policjanci sprawdzali, czy muzyka rozpowszechniana jest legalnie. - Ustalali, czy właściciele klubów muzycznych mają zgodę producentów utworów na ich odtwarzanie - mówi Renata Laszczka-
Rusek z biura prasowego KWP w Lublinie.
Zgodnie z ustawą o prawach autorskich i prawach pokrewnych, publiczne odtwarzanie muzyki wymaga płacenia tantiem wszystkim organizacjom tzw. zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Autorów i kompozytorów reprezentuje ZAIKS; producentów - Związek Producentów Audio Video, artystów wykonawców - STOART (Związek Stowarzyszeń Artystów i Wykonawców) i SAWP (Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych). Okazało się, że żaden z kontrolowanych lokali nie posiadał umowy ze Związkiem Producentów Audio-Video.
- Ci, co wykorzystują utwory muzyczne w swej działalności, często tłumaczą, że mają już umowę np. z ZAIKS-em i innych już nie zamierzają podpisywać - mówi Laszczka-Rusek.
Policjanci przeszukali też pomieszczenia didżejów. Szukali pirackich płyt, z których jest odtwarzana muzyka oraz nielegalnego oprogramowania w komputerach. W dwóch lokalach znaleźli takie płyty. W sumie 185 sztuk.
Puszczanie muzyki z nielegalnych płyt to przestępstwo. Za takie naruszenie prawa autorskiego konsekwencje poniosą zarówno właściciele klubów jak i didżeje. Sprawy w sądzie czekają osiem osób. Według ustawy grozi im nawet 5 lat pozbawienia wolności. Brak umowy z organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi to wykroczenie.