Pół godziny blokowali działacze Samoobrony aleję Kraśnicką, jedną z głównych dróg wlotowych do Lublina. Miał to być wyraz poparcia dla służby zdrowia. Tyle że lekarze i pielęgniarki o to nie prosili. Także kierowcy, którzy stali w korkach.
- Szkoda że poza utrudnianiem kierowcom życia, Lepper nic nie potrafi zrobić - mówiła pani Maria, która właśnie wychodziła ze szpitala. - O tym, jak on wszystko załatwi, słyszę już od trzech lat. I co? I nic!
Jak się dowiedzieliśmy, Samoobrona nie starała się o pozwolenie na demonstrację. Trzy dni temu zawiadomiła jedynie Urząd Wojewódzki i policję, że będzie protestować. Efekt był taki, że wczoraj policjanci, zamiast przerwać nielegalną demonstrację, organizowali objazdy. I doskonale współpracowali z organizatorami demonstracji. - Pani Zosiu, to co? Za pięć minut przepuszczamy? - pytał jeden z policjantów Zofię Grabczan, szefową Samoobrony w sejmiku. Potem policjanci stali razem z czołowymi działaczami Samoobrony w Lublinie (w tym z posłem Marianem Widzem) na pasie zieleni i dyskutowali. Żartując przy tym i się śmiejąc. Byli wyraźnie zaprzyjaźnieni, a protest Samoobrony potraktowali raczej jak zabawę niż obowiązek.
Mimo złorzeczeń kierowców, korków i objazdów policja nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie było potrzeby interweniowania czy rozganiania demonstrantów. Przecież wszystko trwało kilkadziesiąt minut - mówi Agnieszka Pawlak z biura prasowego lubelskiej policji.
Chociaż blokada Samoobrony była wyrazem poparcia dla pielęgniarek, walczących o poprawę sytuacji w służbie zdrowia, same zainteresowane nic o proteście polityków nie wiedziały. Lub wiedzieć nie chciały. Siostry ze szpitala przy al. Kraśnickiej, przed którym trwała blokada uliczna, zebrały się w tym czasie w sali konferencyjnej. Omawiały przygotowania do swojego własnego protestu, który zamierzają rozpocząć w całym regionie 2 marca.
- Z Samoobroną nie mamy nic wspólnego - powiedziała nam Mariola Orłowska, przewodnicząca ZZPiP w szpitalu. - Cieszymy się, że panowie z partii Leppera nas popierają, ale nie wiemy, jakie są ich prawdziwe intencje. Możemy się jednak domyślać. Zbliżają się przecież wybory.