Pracownicy Reala pracowali cztery niedziele pod rząd, chociaż Kodeks Pracy mówi, że co trzecia musi być wolna. W innych marketach sprzęt RTV nie miał instrukcji obsługi przetłumaczonej na język polski, a jogurt był złej jakości.
Największe były do Reala. Zarzuty dotyczą bezpieczeństwa i higieny pracy. Chodzi o składowanie towarów w przejściach, zatrudnianie kobiet do prac wzbronionych lub przekraczanie norm ciężaru przy transporcie. – Pracownicy zamiast używać wózka elektrycznego przesuwali towar ręcznie – mówi Kinga Jałowiec, dyrektor Reala. – Już zostali upomniani.
We wspomnianym hipermarkecie ludzie pracowali po cztery niedziele pod rząd. A zgodnie z Kodeksem Pracy co trzecia niedziela musi być wolna. Ponadto pracowali dłużej, niż przewidywały to umowy z pracodawcą. Dyr. Jałowiec przyznaje, że zdarzyły się przypadki niewykorzystania urlopów oraz pracy w niedziele. Ale dodaje, że wszystkie zaległości finansowe wobec pracowników zostały już uregulowane. Swoje kontrole w Realu przeprowadziła też Inspekcja Handlowa. – Na stoisku spożywczym – mówi Joanna Tudruj, naczelnik Wydziału Ochrony Konsumentów w Wojewódzkim Inspektoracie IH. – Dokonaliśmy zakupu kontrolnego towaru w promocji.
Po to, bo – jak mówi Lidia Baran-Ćwirta, miejski rzecznik konsumentów w Lublinie – towary promocyjne mają często inną cenę na półce, a inną w kasie. – Nie stwierdzono nieprawidłowości – dodaje Tudruj.
Inspektorzy handlowi zajęli się również sprzętem RTV i AGD w Realu, Leclercu i MediaMarkcie. – Był źle oznakowany, nie miał wymaganych informacji o towarze oraz instrukcji w języku polskim – mówi Tudruj. – Zastosowaliśmy mandaty.
W Biedronce i Championie zakwestionowano jakość jogurtu, niektórych gatunków sera żółtego i śmietany homogenizowanej.