1,4 mln zł wydzwonili pracownicy Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego przez półtora roku - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Z tego 339,9 tys. zł to rachunki za telefony komórkowe
Dla porównania w tym samym okresie (czyli 18 miesięcy) koszt rozmów telefonicznych pracowników Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego wyniósł 391,9 tys. zł.
- Zastosuję się do wniosków pokontrolnych NIK i zrobię wszystko, by publiczne pieniądze nie były marnotrawione - mówi Krzysztof Daszyński, dyrektor generalny LUW. - Jeśli za niewłaściwe wydatki będą odpowiedzialni pracownicy urzędu, to poniosą konsekwencje służbowe. Już wdrożyłem pewne oszczędności. Wprowadziłem limity na telefony komórkowe - 250 zł brutto, a część osób nie będzie już korzystać ze służbowych aparatów. Dyrektorzy zostali zobowiązani do monitoringu rozmów stacjonarnych.
NIK skontrolowała także wydatki na rozmowy telefoniczne Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. W ciągu półtora roku pracownicy samorządu wojewódzkiego wydzwonili z telefonów komórkowych 205,7 tys. zł. W sumie zapłacili za telefony 522 tys. zł. Zarzuty NIK dotyczą nieokreślenia zasad odpłatności za ich użytkowanie, co miało wpływ na wysokie koszty opłat rozmów. Pracownicy użytkowali wtedy 27 aparatów komórkowych. - Teraz jest ich 19 - mówi Eugeniusz Polakowski, dyrektor Wydziału Organizacji i Kontroli Urzędu Marszałkowskiego. - Telefony komórkowe ma marszałek, wicemarszałkowie, członkowie zarządu, przewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego i wiceprzewodniczący oraz trzech dyrektorów i kierowcy. Obniżyliśmy limity dla dyrektorów i ich zastępców. Od początku roku limit dla dyrektora wynosi 100 zł, zamiast 140 zł, a dla zastępcy 80 zł w miejsce 100 zł. Prowadzimy kontrole bilingów. Rozmowy międzymiastowe można wykonać jedynie z telefonów w sekretariatach. Jednym słowem oszczędzamy.