Badania DNA psów nie posunęły do przodu śledztwa w sprawie zagryzienia kobiety w Kraczewicach Rządowych. Nic nie dało również porównanie śladów psich łap znalezionych przy zwłokach.
Lekarz z pogotowia stwierdził, że 42-latka nie żyje. Wykrwawiła się. Miała liczne rany kąsane i poszarpane ubranie a na nim ślady sierści. Policjanci rozpoczęli poszukiwania psów. Natrafili na posesję mężczyzny, który miał cztery owczarki.
Kluczowa dla śledztwa miała być ekspertyza zlecona uchodzącemu na najlepszy w kraju Instytutowi Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Od psów został pobrany materiał DNA. Porównano go z włosami znalezionymi na zwłokach.
Wyniku dotarły do Prokuratury Rejonowej w Opolu Lubelskim. Niczego nie wyjaśniają. – Okazało się, że do badań porównawczych nadawały się tylko cztery włosy znalezione na swetrze, berecie i kurtce zagryzionej kobiety – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Biegli nie wykluczyli, że pochodzą od psów znalezionych po zagryzieniu, ale też tego jednoznacznie nie potwierdziły. Takie DNA ma siedem proc. psów.
Niczego nie przyniosło również badanie śladów łap. Eksperci nie wykluczyli, ale też nie potwierdzili, że zostawiły je te zwierzęta.
W tej sytuacji śledztwo zostanie prawdopodobnie umorzone.