Większość z nas cieszy się, bo ma kilkanaście dni płatnego urlopu w ciągu roku. Wszyscy zazdroszczą nauczycielom, bo ci mają aż dwa miesiące wakacji. Tymczasem radni mają jeszcze więcej wolnego. I cały czas otrzymują pieniądze.
Podobnie jest w Lublinie. - Radni w wakacje otrzymują zryczałtowaną dietę miesięczną. Jest taka sama przez cały rok - informuje Rafał Dziekanowski, zastępca dyrektora biura Rady Miejskiej w Lublinie.
Średnia dieta miesięczna lubelskiego radnego to 1860 zł. Część z 31 radnych dostaje nieco mniejszą stawkę: 1602 zł. - Podstawą do wypłacania tych diet jest uchwała Rady Miejskiej - dodaje R. Dziekanowski. - Wysokość diety jest obliczana na podstawie średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.
W Chełmie ostatnia sesja odbyła się w czerwcu. Radni, zgodnie z grafikiem, raz w tygodniu powinni pełnić dyżury.
Część radnych uważa, że ich płatne urlopy są za długie. - W każdy wtorek spotykam się ze swoimi wyborcami - mówi Stanisław Mościcki, radny SLD. - Uważam, że każdemu, kto pracuje - także radnemu - powinien należeć się miesiąc płatnego urlopu. Jednak nie więcej. Sądzę, że za mało pracujemy. Mnie osobiście brakuje posiedzeń komisji.
Natomiast w Zamościu radni dostają wakacyjne diety, ponieważ... pracują. Na przykład w lipcu była zwoływana nadzwyczajna sesja, zbierały się też miejskie komisje. W sierpniu również pracują komisje, bowiem zaraz na początku września odbędzie się kolejna sesja rady. - Gdyby radni nie pracowali podczas wakacji, wówczas nie byłoby podstaw do wypłacania diet - mówi Kazimierz Kiczak, dyr. biura Rady Miejskiej w zamojskim Urzędzie Miasta. W Zamościu dieta radnego wynosi 481,10 zł. Radny, który przewodniczy pracom komisji, bierze 601,30 zł.
Reporterzy Dziennika