Nie wszyscy ratownicy medyczni dostali podwyżki obiecane przez ministra zdrowia. – Jeśli warunki porozumienia nie będą respektowanie, będziemy zmuszeni wznowić protest – ostrzegają związkowcy.
8 lipca ratownicy zawarli porozumienie z Ministerstwem Zdrowia, na mocy którego wszyscy, zarówno ci zatrudnieni w szpitalach jak i w pogotowiu, mieli dostać podwyżki. Szpitale mają z tym problem.
– Kilka dni temu ukazał się komunikat NFZ z informacją, że na mocy porozumienia, które ratownicy zawarli z Ministerstwem Zdrowia, mamy wdrażać podwyżki. Problem w tym, że nie ma żadnego aktu prawnego, który regulowałby te kwestie – tłumaczy Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie i zaznacza: Porozumienie w żaden sposób nie obliguje nas do tego, bo nie jest źródłem prawa. Poza tym nie wiem, skąd szpital ma wziąć te pieniądze, bo nie dostaliśmy żadnych dodatkowych środków na ten cel. Zwłaszcza, że musimy wdrożyć inne podwyżki związane z ustawą o wynagrodzeniach minimalnych w służbie zdrowia, która za chwilę wchodzi w życie.
Rzeczniczka dodaje, że chodzi o podwyżki dla całego personelu medycznego, także ratowników, o 10 proc. w tym roku i 20 proc. w kolejnych latach.
– W celu realizacji przez świadczeniodawców ustaleń porozumienia pomiędzy ministrem zdrowia a ratownikami medycznymi lubelski oddział NFZ sporządził 2 sierpnia aneksy zwiększające kwoty zobowiązania w szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz izbach przyjęć i przekazał je świadczeniodawcom – informuje Dorota Blechar, zastępca dyrektora ds. medycznych lubelskiego NFZ.
– NFZ teraz twierdzi, że to pieniądze na podwyżki dla ratowników, a my jesteśmy innego zdania. Najpierw dostaliśmy dodatkowe środki bez żadnej informacji, a dopiero za jakiś czas pojawił się komunikat o wdrażaniu podwyżek dla ratowników – mówi Podgórska. – Poza tym przekazane środki i tak nie wystarczyłyby na pokrycie podwyżek dla wszystkich ratowników. To 14,4 tys. zł na trzy miesiące.
– To klasyczne odbijanie piłeczki. Zawarcie porozumienia było warunkiem zawieszenia naszego protestu. Jeśli jego warunki nie będą respektowanie będziemy zmuszeni do tego, żeby go wznowić – zaznacza Marian Zepchła, ratownik medyczny z Lublina i wiceprzewodniczący Sekcji Krajowej Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego NSZZ Solidarność.
Pogotowie nie ma takiego problemu jak szpitale. Zatrudnieni w nim ratownicy medyczni dostali już podwyżki. – Zespoły ratownictwa medycznego i dyspozytornie są finansowane z budżetu państwa za pośrednictwem wojewody. I na to pieniądze zostały zabezpieczone z budżetu wojewody do 31 grudnia tego roku – mówi Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. – Podpisałem już aneks do umowy z NFZ, a środki z pierwszej transzy po 400 złotych brutto na etat zostały wypłacone.
Dodaje, że inaczej wygląda sytuacja w przypadku ratowników zatrudnionych w szpitalnych oddziałach ratunkowych, czy w karetkach neonatologicznych i transportowych, które są finansowane na podstawie odrębnych umów ze środków NFZ. – Tu pojawia się problem, bo nagle okazuje się, że świadczeniodawcy nie mają na to dodatkowych pieniędzy – mówi Kulesza. – Powinno to być tak rozwiązane, jak w przypadku pielęgniarek – minister zdrowia wydał rozporządzenie, które określa zasady wypłaty wzrostu wynagrodzenia.