Kiedy wyjeżdżali do Londynu, myśleli że czeka ich tam lepsze życie. Przeliczyli się. Ledwie udało im się wrócić do Polski. Na szczęście spotkali tutaj wielu ludzi, którzy im pomogli.
W listopadzie rodzina postawiła wszystko na jedną kartę. Sprzedali swój dobytek i całe oszczędności przeznaczyli na wyjazd za lepszym życiem do Londynu. Jednak na obczyźnie spotkały ich same niepowodzenia i tragedie. Zaczęło się od kradzieży pieniędzy przeznaczonych na czynsz, a potem było tylko gorzej. Ostatecznie rodzina znalazła się na ulicy i bez pracy.
Postanowili wrócić do Polski, ponieważ bali się o życie własne i dzieci. W Londynie otrzymali pomoc od Stowarzyszenia Barka UK, która sfinansowała podróż do Polski. Do Lublina przyjechali 20 grudnia. – Pan Marcin przebywał w Ośrodku Wsparcia dla Osób Bezdomnych Bractwa Miłosierdzia przy ul. Dolnej Panny Marii. Pani Joanna z dziećmi, dzięki uprzejmości pana Krzysztofa Bujko, prezesa Fundacji SOS Ziemi Lubelskiej, znalazła schronienie w jednym z ośrodków prowadzonych przez fundację – mówi Wojciech Bylicki, prezes zarządu Bractwa im. Św. Brata Alberta w Lublinie.
Wtedy do pomocy rodzinie włączyły się lubelskie media. Jej historię opisaliśmy przed świętami. Na pomoc nie trzeba było długo czekać. – Rodzina dostała konkretną pomoc rzeczową i finansową. Pojawiły się także oferty pracy w kraju i za granicą – dodaje Bylicki.
– Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy pod Biłgorajem. Były to naprawdę rodzinne święta. Dziękujemy za nie. Teraz mieszkamy u pani, która użyczyła nam dachu nad głową – mówi Marcin Cieśla. – Czekamy na przeprowadzkę do gospodarstwa agroturystycznego pod Warszawą. Będziemy tam mieszkać, a ja będę odpowiedzialny za prace konserwatorskie i remontowe w domu oraz pomoc w prowadzeniu gospodarstwa.
Rodzina wyjechała razem i to według niej był największy błąd. – Teraz wiem, że nie powinniśmy tak robić – mówi Cieśla. – Innym, którzy planują takie wyjazdy radzę, aby nie ufali obietnicom, które często się okazują bez pokrycia. Tam nikt nam nie pomógł. Tutaj jest jednak inaczej.
– Na nasze konto wpłynęło blisko 10 tysięcy zł dla rodziny Cieślów – mówi Bylicki. – Mam nadzieję, że dobrze spożytkują te pieniądze. Trafiło też do nas wiele paczek z ubraniami, żywnością, środkami higieny i zabawkami dla dzieci.