Mieczysław K., lubelski biznesmen, szykowany na generalnego gubernatora Rotary Clubu w Europie Wschodniej, został wczoraj aresztowany. Prokuratura zarzuca mu udział w gangu zajmującym się nielegalnym handlem paliwem na olbrzymią skalę i praniem brudnych pieniędzy.
Policja na trop afery trafiła przypadkiem. – Jeszcze w 2003 roku zgłosił się do nas kierowca, któremu zatarł się silnik po kupieniu paliwa na jednej z lubelskiej stacji – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Policji w Lublinie. – Po nitce doszliśmy do organizatorów oszustwa.
Ze wstępnych obliczeń wynika, że hurtownia rozprowadziła ponad 3,1 mln litrów lipnego paliwa za 6,3 mln zł. – Pieniądze z utargów były wożone w reklamówkach, po kilkaset tysięcy – ujawnia Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Prokuratura ujawniła wczoraj, że zamieszany w aferę jest przyszły generalny gubernator Rotary Club na Europę Wschodnią. Ustaliliśmy, że chodzi o Mieczysława K., znaną postać w lubelskim środowisku biznesowym. Przedsiębiorca wpadł w niedzielę na lotnisku w Warszawie. Miał lecieć do Berlina na klubowe spotkanie.
W Rotary, elitarnej organizacji, która szczyci się tym, że przyjmuje ludzi o wysokich standardach moralnych, K. zaczął działać pod koniec lat 90. Wcześniej był m.in. w PZPR, gdzie odpowiadał za sprawy propagandowe.
– Znam Mieczysława K. z jak najlepszej strony. I od razu nasuwa mi się pytanie, czy ktoś go nie wrabia? Czy nie chce zdyskredytować całego klubu? – mówi o swoim współpracowniku Albert Czajka, prezydent Rotary Club Lublin.
Mieczysław K. przez rok szefował lubelskiemu klubowi. – Załatwiał granty, przeforsował operację szpiku kostnego dla chorego dziecka. Jego aktywność była godna podziwu – wylicza Czajka.
Wkrótce miał być najważniejszym rotarianinem w tej części Europy. Szykował się do objęcia posady gubernatora dystryktu obejmującego swoim zasięgiem Polskę, Ukrainę i Białoruś. Czajka zapowiada jednak, że klub zawiesi w najbliższym czasie K. w prawach członka. – Z dalszymi decyzjami poczekamy na rozwój sprawy – mówi.
W paliwowej aferze oprócz Mieczysława K. za kratki trafiły jeszcze dwie osoby, a sześciu innym postawiono zarzuty. Biznesmenowi grozi do 10 lat więzienia.