W czwartek rozpoczął się ponowny proces pary oskarżonej o handel dopalaczami. Po kilku miesiącach Jakub G. i Patrycja M. usiedli wreszcie na ławie oskarżonych. Grozi im nawet do 8 lat więzienia
Proces w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód powinien trwać od maja. Mimo kilku prób nie mógł ruszyć, bo na sali zawsze brakowało kogoś z oskarżonych. W sierpniu obrońca Jakuba G. przysłał do sądu zwolnienie lekarskie. Wynikało z niego, że jego klient nie będzie mógł uczestniczyć w procesie co najmniej przez trzy miesiące.
Oskarżona w tej samej sprawie Patrycja M. czekała w sądzie na rozpoczęcie sprawy. Na widok dziennikarzy wyszła z budynku. Proces odroczono do 28 września, ale wówczas ponownie zabrakło Jakuba G. Był wówczas w innym sądzie.
Wczoraj udało się wreszcie odczytać akt oskarżenia przeciwko 28-latkowi i jego 26-letniej znajomej. Z ustaleń śledczych wynika, że Jakub G. prowadził sklep „Hindu Point” przy ul. Furmańskiej (oraz kilkanaście podobnych punktów w całym kraju). Handlowano tam dopalaczami, w tym tzw. Cząstką Boga. Towarem kupionym przy ul. Furmańskiej zatruły się co najmniej dwie osoby. Ekspedientką w sklepie była Patrycja M.
Ona i jej pracodawca zostali oskarżeni o narażenie zdrowia i życia klientów. Oboje nie przyznali się do winy. Podczas wczorajszej rozprawy odmówili składania wyjaśnień. Sędzia Marcelina Kasprowicz odczytała ich zeznania ze śledztwa.
– „Cząstka Boga” służy do rozstawiania w czterech kątach mieszkania, żeby stworzyć dobrą atmosferę – przekonywał wówczas Jakub G. – To nie dopalacz. Na etykiecie jest napisane, że nie nadaje się do spożycia. Nie wiem, co to dopalacze. Słyszałem tylko o nich w 2008 roku, kiedy siedziałem w więzieniu.
Mężczyzna nie chciał zdradzić, kto dostarczał mu „Cząstkę Boga”. Sklep przy Furmańskiej był wielokrotnie kontrolowany i zamykany przez sanepid. Jakub G. przekonywał, że nie sprawdzał wyników kontroli, bo go to „nie interesowało”.
Zeznająca w czasie śledztwa Patrycja M. także nie przyznała się do winy. – Sprzedawałam kadzidełka i figurki, a nie dopalacze – przekonywała prokuratora. – Myślałam, że „Cząstka Boga” to amulet. Jakub G. mówił, żeby nie sprzedawać tego nieletnim, ale nie wiem, dlaczego.
Pierwszy proces Jakuba G. i Patrycji M. zakończył się umorzeniem. Obrońca oskarżonych argumentował, że poszkodowani klienci przyjmowali „Cząstkę Boga” z własnej woli, wbrew ostrzeżeniom na etykiecie. Sędzia Artur Jakubanis przychylił się do tej oceny i uznał, że sprzedaż substancji, jakie oferowano przy ul. Furmańskiej nie jest przestępstwem.
– Na opakowaniach jest wyraźne ostrzeżenie, że substancje te nie nadają się do spożycia – skwitował.
Prokuratura skutecznie zaskarżyła to rozstrzygnięcie. Sąd Okręgowy w Lublinie skierował sprawę do ponownego rozpoznania.