
Panią Stanisławę z Parczewa potrącił samochód. Starsza kobieta usiłowała wywalczyć w sądzie odszkodowanie.

- Pozbawienie skromnego obywatela pomocy państwa z góry faworyzuje wielką korporację - uważa mecenas Dariusz Marzec, adwokat pani Stanisławy Wójcik. - Firma ubezpieczeniowa nie musi się już wtedy nawet bronić.
Stanisława Wójcik przed sześcioma laty została potrącona na przejściu dla pieszych.
- Wracałam właśnie z kościoła - wspomina mieszkanka Parczewa. - Na pasach przeszłam już ponad połowę jezdni. Nagle zza zakrętu wyjechał samochód. Więcej już nie pamiętam.
Pani Stanisława w szpitalu przeleżała dwa miesiące. Miała poważne obrażenia głowy, stłuczony mózg. Lekarze uznali, że od dnia wypadku jest niezdolna do samodzielnej egzystencji.
- Wypadek odebrał mi zdrowie - mówi. - Przedtem jeździłam na rowerze, a teraz nawet kwiatków na szafie nie podleję, bo nie wejdę na stolik. Nie mogę wyjść sama na ulicę, bo kręci mi się w głowie i boję się, że wejdę na jezdnię. Codziennie na kilka godzin przychodzi do mnie opiekunka.
Kierowca za spowodowanie wypadku dostał wyrok w zawieszeniu. Po wyroku poszkodowana wystąpiła do ubezpieczającej go Warty o odszkodowanie i przed dwoma laty dostała siedem tysięcy złotych. Uznała, że to nie rekompensuje straconego zdrowia. Wystąpiła przeciw ubezpieczycielowi do sądu o kolejne 20 tys. zł.
Proces toczył się w Parczewie. Rozstrzygnięcie zależało od opinii lekarskiej, która miała ustalić, w jakim stopniu wypadek przyczynił się do pogorszenia zdrowia. Poszkodowana zwróciła się do sądu o zwolnienia z zapłacenia 900 zł zaliczki dla biegłych.
- Jak zapłacę wszystkie rachunki, z emerytury na życie i leki zostaje mi tylko 250 złotych - wylicza kobieta, która pieniędzmi z odszkodowania łatała bardzo skromny domowy budżet.
Sąd doszedł do wniosku, że kobieta mimo to powinna zaoszczędzić na proces i z opłacenia zaliczki jej nie zwolnił. Opinia nie powstała.
- Takie zwolnienie przysługuje po wykazaniu, że ktoś nie może ponieść kosztów procesu, bez uszczerbku na swe niezbędne utrzymanie - mówi Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. - Sąd ocenia indywidualną sytuację majątkową.
Stanisława Wójcik proces przegrała. Sędzia stwierdził, że nie płacąc za opinię pozbawiła się możliwości wykazania swoich racji. Staruszka ma teraz zapłacić prawnikowi Warty za jego udział w procesie - 2,4 tys. zł i kolejne blisko 500 zł innych opłat. Wyrok nie jest prawomocny. Adwokat staruszki odwołał się od takiego rozstrzygnięcia.