Sędziowie nie wyznaczyli posiedzeń na ten tydzień, bo chcą wymusić podwyżki płac i reformę sądownictwa. "Dni bez wokandy” spotkały się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem ich zwierzchników.
Marek Wolski, prezes Sądu Apelacyjnego w Lublinie zapowiada, że udział sędziów w proteście może się skończyć dla nich nawet postępowaniami dyscyplinarnymi. - Nie ma żadnych podstaw prawnych do podejmowania takich akcji - mówi o proteście Wolski.
- Nie widzę tu naruszenia obowiązków sędziego - uważa Luiza Dąbska, przewodnicząca lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia”, organizatora protestu. - Sędziowie są w pracy. Nie odwoływali rozpraw z dnia na dzień.
Ale nie tylko bezpośredni zwierzchnicy dyscyplinują sędziów. Wczoraj do protestujących trafiła uchwała Krajowej Rady Sądownictwa, potępiająca ich postępowanie. KRS, która stoi na straży niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów uznała, że protest "nie służy dobru wymiaru sprawiedliwości i w istocie obraca się przeciwko społeczeństwu. (…) prowadzi bowiem do negatywnego postrzegania sądów przez strony, które zgodnie z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP mają prawo do rozpatrzenia spraw bez nieuzasadnionej zwłoki”.
Tymczasem "Iustitia” zapowiada kolejne protesty. - Chcemy mądrej reformy sądownictwa i zabezpieczenia finansowego - mówi sędzia Dąbska. - Do tej pory nie zrealizowano ani jednego naszego postulatu, nie zrobiono nic, żeby wykazać choćby cień dobrej woli.
Tygodniowe "dni bez wokandy”, które do tej pory organizowano kilkakrotnie, ale nieregularnie, mają odbywać się co miesiąc. A to oznacza, że wiele procesów potrwa dłużej, bo rozprawy będą rzadziej wyznaczane.
Co więcej - sędziowie grożą, że wkrótce mogą sięgnąć po jeszcze skuteczniejszą broń: nie zgłoszą się do udziału w komisjach wyborczych w wyborach do Parlamentu Europejskiego.