– Nie bójcie się, że unijne pieniądze są dla lublinian nie do ugryzienia. Jesteście dobrze przygotowani, by sprostać wymaganiom – uważa John O’Rourke, pierwszy radca przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.
– To nie wszystko – mówi Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina. – M.in. uzyskamy wsparcie przy rozbudowie al. Spółdzielczości Pracy. Złożyliśmy wniosek na rozbudowę trasy łączącej ul. Mełgiewską z al. Witosa. To ma kosztować 3,1 mln euro. Z PHARE 2003 spodziewamy się dostać milion euro.
John O’Rourke starał się też rozwiać obawy lublinian dotyczące wejścia do Unii Europejskiej.
– To nieprawda, że unijne fundusze są nie do wzięcia – przekonywał. – Obowiązują nas rygorystyczne procedury, bo to pieniądze publiczne. Dlatego wymagamy wyjątkowej staranności przy ich rozdzielaniu.
Według unijnego przedstawiciela, w lepszej niż my sytuacji są tereny przygraniczne (z Niemcami). Tam od kilku lat samorządy mogły się starać o dofinansowanie w ramach współpracy transgranicznej.
– Lublin jest bardzo aktywnym miastem – uważa O’Rourke. – Jesteście dobrze przygotowani i potraficie wykorzystać możliwości, jakie niesie wstąpienie do UE. Dla nas najważniejsze są takie przedsięwzięcia, które nie tylko podniosą np. jakość infrastruktury, ale będą kołem zamachowym dla gospodarki. Dadzą ludziom pracę.
– Właśnie renowacja Starego Miasta przyczyni się do ożywienia ekonomicznego tej dzielnicy – przekonuje Pruszkowski. – Powstaną nowe lokale, sklepy i nowe miejsca pracy.
Dla Unii ważne są także programy, które niosą mniej namacalne korzyści.
– To inwestowanie w kapitał ludzki – wymienia O’Rourke. – Wspieramy szkolenia podnoszące kwalifikacje, co zwiększa szanse na rynku pracy.
Lublin korzysta i z tego rodzaju możliwości, np. przez program Leonardo Da Vinci, który dał wsparcie Miejskiemu Urzędowi Pracy. Celem programu jest dostosowanie systemu kształcenia zawodowego do potrzeb rynku pracy w zjednoczonej Europie oraz poprawy sytuacji na rynku pracy w poszczególnych krajach.