Miał to być niewielki biznes dla szkoły, a szykuje się finansowa tragedia. Dyrektorka podstawówki wynajęła salę. Gdy wycofała się z umowy, bo za najemcą ciągnie się zła sława - ten zażądał bajońskiego odszkodowania. I na razie w sądzie wygrywa.
Sprawa zaczęła się w sierpniu zeszłego roku. Do dyrekcji szkoły podstawowej przy ul. Krochmalnej, niedaleko lubelskiej cukrowni, zwrócili się przedstawiciele biura Inwestor z Białej Podlaskiej. Chcieli wynająć pomieszczenie na, jak to określili, "doradztwo prawne”. Za zaledwie kilka godzin oferowali 200 zł.
Szybko okazało się jednak, że przedstawiciele Inwestora świadczeniem porad nazywali skupowanie akcji Krajowej Spółki Cukrowej od pracowników cukrowni i plantatorów. I w szkole zaraz przypomniano sobie o Werbkowicach, gdzie w czasie skupowania akcji doszło do bójki i interweniowała policja. W innych miastach Lubelszczyzny działaniom Inwestora także towarzyszyła aura skandalu i awantur ze związkowcami. Dyrektorka czym prędzej rozwiązała więc umowę z Inwestorem, tym bardziej że dzień wynajmu przypadał na 1 września. - Bałam się o bezpieczeństwo uczniów - tłumaczy pani dyrektor.
Ale Inwestor, który bez trudu wynajął lokal nieopodal, uznał, że został oszukany i... podał szkołę do sądu. Zażądał 10 tys. zł kary za zerwanie umowy na 200 zł. Sąd w Białej Podlaskiej, w postępowaniu uproszczonym, wydał nakaz zapłaty.
- W umowie był zapis o 5000-
procentowej karze. Sąd zbadał tylko aspekt cywilnoprawny umowy, a nie okoliczności jej zawarcia, które wyraźnie wskazują, że dyrekcja została wprowadzona w błąd - tłumaczy Anna Kielin, radca prawny, pełnomocnik dyrekcji szkoły.
Szkoła natychmiast odwołała się od wyroku. Ale sąd nie może zmienić swojej decyzji, dopóki na rozprawie nie stawi się Bartłomiej Paczuski, który reprezentuje Inwestora. A ten swoją nieobecność usprawiedliwiał ostatnio "kursem nurkowania”. I twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie ma też żadnych skrupułów w wyciąganiu ręki po, horrendalne, jak na możliwości szkoły, pieniądze.
Kto pyta, nie błądzi
- Jeśli szkoła ma uregulowany status prawny nieruchomości, to jej dyrektor posiada pełnomocnictwo do podpisywania umów na wynajem nieruchomości na okres nie dłuższy niż 3 lata. Większość lubelskich szkół spełnia ten warunek i dyrektorzy mogą samodzielnie podpisywać umowy. Muszą je następnie zgłosić do Urzędu Miejskiego. Oczywiście, jeśli są jakieś wątpliwości, co do warunków umowy, czy samego najemcy, to nasi prawnicy służą pomocą i każdy dyrektor może zasięgnąć u nich porady.
Większość lubelskich szkół wynajmuje swoje pomieszczenia - po prostu dyrektorzy szukają dodatkowych dochodów i wykorzystują nieruchomość wtedy, gdy na jej terenie nie odbywa się nauka - popołudniami albo w weekendy. Najczęściej na szkolenia, zajęcia językowe i sportowe.
Jeszcze raz jednak podkreślam - jeśli są jakieś wątpliwości, to trzeba się poradzić prawników w urzędzie. Ja nie jestem prawnikiem, ale kiedy wynajem odbywa się jednorazowo za 200 zł, a kara opiewa na 10 tys. zł, to od razu wygląda to podejrzanie. •