Jeden z domów przy ulicy Gminnej w Lublinie grozi zawaleniem - z taką informacją zadzwonił do inspektora nadzoru budowlanego nasz Czytelnik.
Dom przy Gminnej stoi tuż przy jezdni. Ma zawalony dach. Ze środka wysypują się śmieci. - Tylko patrzeć, jak ściana runie na jezdnię - mówi nasz Czytelnik, Krzysztof Wójcicki. - A przecież tędy jeździ dużo samochodów.
Dlatego Wójcicki zdecydował poinformować o sprawie nadzór budowlany. - W rozmowie telefonicznej dokładnie wyjaśniłem, o jaki budynek chodzi, jak wygląda i co się w nim dzieje - mówi.
Ale jego sygnał został przez urzędników zlekceważony. Zażyczyli sobie oficjalnego pisma w tej sprawie.
- Nie będę brał specjalnie urlopu, żeby zanieść pismo do urzędu - irytuje się Wójcicki.
- Każdego tygodnia dostajemy po kilka telefonów z informacją, że jakiś budynek się zaraz zawali - twierdzi Robert Lenarcik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego miasta Lublin. - Niestety, nie wszystkie doniesienia okazują się prawdziwe. Dlatego najlepiej zgłosić na piśmie, że jakiś budynek jest zagrożony katastrofą.
Jednak po naszym telefonie nadzór budowlany wziął się do pracy. Lenarcik wysłał wczoraj pod ten adres swoich inspektorów. - Byli strażnicy miejscy i pytali, kto jest właścicielem tego domu - przyznaje mieszkanka okolicznej kamienicy.
- Poprosiliśmy o pomoc policję i Straż Miejską - mówi inspektor Lenarcik. - Ten budynek samowolnie zajmują narkomani i bezdomni. Okazało się, że faktycznie dom jest w tragicznym stanie. Ale rozebrać go nie możemy.
Dlaczego? Bo nie wiadomo, kto jest jego właścicielem. - Ostatni zmarł - wyjaśnia Lenarcik. - Gdy zaczęliśmy szukać spadkobierców zgłosiła się tylko jedna osoba. Ale zniknęła, kiedy dowiedziała się, że musi zadbać o budynek.
Realizacja Łukasz Minkiewicz
W momencie kiedy nie można ustalić właściciela kamienicy miasto nie może jej zburzyć. Nawet jeśli grozi zawaleniem. Chyba że nieruchomość przejdzie na własność Skarbu Państwa.
Inspektorzy sprawdzili budynek i na tym zakończyli. Nie pojawiły się żadne tablice ostrzegawcze. - A przecież w okolicy mieszkają dzieci - dodaje Wójcicki. - Jak ściany zawalą się na nie, to kto wtedy będzie odpowiadał?