Dlaczego PiS dopiero teraz zaczął walczyć z patologicznym zatrudnianiem rodzin polityków w państwowych firmach? Zdaniem wiceministra aktywów państwowych miało się wydarzyć wcześniej, ale rząd walczył z pandemią.
Zmiany zapowiedział na sobotnim kongresie PiS, Jarosława Kaczyński. Według nowego prawa małżonkowie, dzieci, rodzeństwo oraz rodzice posłów i senatorów PiS nie mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Chyba, że mają odpowiednie kompetencje i doświadczenie zawodowe lub „znajdą się w nadzwyczajnej sytuacji życiowej”. Tak napisano w partyjnej uchwale Prawa i Sprawiedliwości.
Sprawę w Radio Lublin komentował poseł ze Świdnika, wiceminister aktywów państwowych. – Gdyby polityka szła normalnym torem, to pewne reakcje wystąpiłyby szybciej. Co zrozumiałe, skoncentrowaliśmy się na sprawie absolutnie zasadniczej, czyli wyjściu z epidemii. Ważne sprawy, także te partyjne i trochę nas obciążające, mogły być rozwiązywane szybciej. Jednak stało się, jak się stało – mówił i dodał: – Najważniejsza była dla nas sytuacja zdrowotna i bezpieczeństwo Polaków oraz zapewnienie szybkiego wyjścia z kryzysu. To się udało. Sprawy partyjne zeszły na nieco dalszy plan, ale dzisiaj wracają i rozwiązujemy również te kwestie.
Jest jednak pewien problem z planem PiS. Jak donosi „Rzeczpospolita”, taka uchwała niczego nie załatwia. Obowiązuje jedynie członków partii, a nie ich rodziny, które do PiS nie należą. Prawnicy są zgodni co do tego, że władze państwowych spółek mogą się do uchwały stosować i zwalniać bliskich posłów i senatorów, ale to otwiera zwalnianym drogę do wygrania sprawy w sądzie pracy.
Co równie ważne, wyjątki (czyli jednak zatrudnienie w spółce) ma akceptować minister aktywów państwowych, a nie sama firma. A takiego rozwiązania Prawo Pracy w ogóle nie przewiduje.